Z dedykacją dla Marry Rubens. Dziękuję Ci z całego serducha, że komntujesz mój każdy rozdział. Naprawdę, jesteś wielka. :*** <3
Rozdział 18
Rozdział 18
*Londyn*
*21 sierpień 2012*
*perspektywa Lii*
Dziś wstałam z samego rana. Zwlekłam się półprzytomna i poczłapałam do łazienki. Po 30 minutach byłam jak nowo narodzona po porannym prysznicu i warstwie makijażu oraz po odzianiu się w jakieś przyzwoite ubrania. Przed wyjściem, na szybko zjadłam kanapkę i pobiegłam na przystanek, biorąc wcześniej strój do ćwiczeń i inne przydatne duperele. Dotarłam na miejsce równocześnie z autobusem, po czym zajęłam miejsce w czerwonym pojeździe, którym po 25 minutach dojechałam pod LCDC, gdzie odbywały się moje co tygodniowe zajęcia. O 8 zaczęłam trening. Przygotowywałam jedną z najlepszych grup wakacyjnych do wzbogacenia akademii rozpoczynającej nowy rok szkolny o taneczną historię miłosną. Główne skrzypce grali Landon i Rita, która nie ma co mówić, jest naprawdę dobra, pomijając jej paskudny charakter. Były to już ostatnie próby przed premierą i szło nam całkiem dobrze, aż do pewnego incydentu, który jak się okazało zmienił całą moją historię....
Był to środek choreografii, gdy jedna z podnoszonych do góry dziewczyn przez przypadek uderzyła Ritę nogą w głowę, a ona się potknęła i upadła, łamiąc przy tym paznokcia. Wybuchła afera, a panna Thompson zaczęła szarpać Viv i krzyczeć na nią. Nie mogłam pozwolić sobie na takie zachowanie na moich zajęciach, w wyniku czego Rita została usunięta z przedstawienia i zajęć. Z łzami w oczach wyszła z budynku szkoły, a reszta zajęć przebiegła w miłej atmosferze. Gdy próba dobiegła końca ruszyłam do Nandos na swoją zmianę. Do knajpki udałam się miejskim środkiem transportu- autobusem. Po 10 minutach wpadłam jak burza do lokalu i popędziłam przebrać się w roboczy strój, a następnie wzięłam się do pracy. Sprzątałam za ladą odwrócona tyłem do drzwi wejściowych, kiedy usłyszała za sobą zachryonięty męski głos:
-Cóż to za piękna panienka tutaj pracuje?!- wszędzie rozpoznam ten głos. Cudowny głos, należący o mojego Miśka. Szybko do niego podeszłam i mocno się w niego wtuliłam.
- Harry, jak ja się za tobą stęskniłam.
-Ja za tobą też. Nawet bardziej, kochanie.
-Och, już nigdy mnie nie zostawiaj samej na tak długo.- zaśmiałam się, cały czas wtulona w niego.
-Już Cię nigdy nie zostawię. Zawsze będziemy razem. Tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz.
-A kto w ogóle powiedział, że chce się od ciebie uwolnić?!- zapytałam się go.
-Kocham cię.- powiedział przyciągając mnie do siebie i całując w czoło.
-Ja ciebie też i to jeszcze jak.- odpowiedziałam, patrząc mu w oczy, na co się uśmiechnął i przytulił mnie jeszcze mocniej.
-No dobra. Ja tu jestem w pracy, więc jak chcesz ze mną rozmawiać to musisz coś zamówić- zaśmiałam się pokazując mu język.
-Osz ty! Nie dziwię się właścicielowi, że Cię zatrudnił. Dobra, to poproszę duże frytki i colę.
-Już się robi.- potwierdziłam i podałam mu colę, a po chwili frytki.
-Kochanie dziś robimy imprezę z chłopakami, mam nadzieję, że przyjdziesz.- zaproponował mi Harry.
-To nie macie dziś koncertu?- spytałam.
-Mieliśmy mieć, ale został przełożony na jutro z powodów technicznych.- wyjaśnił.
-Okey, to wpadnę. A o której?
-Zaczyna się o 18.
-Oj, to przyjdę, ale dopiero po występie w Mix'ie.
-Dobrze, będę czekał. A teraz muszę już lecieć, kochanie. Cześć.- pożegnał się cmokając mnie w policzek, a następnie wychodząc. Reszta zmiany upłynęła mi spokojnie, bez żadnych "gości" i niespodzianek. Kilka minut po 17 dotarłam do swojego mieszkania kompletnie wykończona. Nastawiłam wodę na kawę i poszłam wybrać ubrania na dziś. Zdecydowałam się na taki zestaw:
Gdy czajnik zaczął "piszczeć" skierowałam się do kuchni wyłączyć gaz, po czym zalałam kawę. Potem poszłam wziąć szybki prysznic i zrobić od nowa makijaż. Gdy wykonałam już te czynności poszłam napić się wreszcie tej kawy. Po 10 minutach popędziłam do łazienki wyszykować się do końca. Ubrana i gotowa czekałam przed kamienicą na zamówioną taksówką. Był ciepły wieczór. Delikatny leni wiaterek muskał moje ramiona uspakajając mnie przy tym, ponieważ ogromny strach i przeczucie, że coś złego się dzisiaj wydarzy zżerał mnie od środka i od pewnego czasu nie pozwalał normalnie myśleć. Nie wiedziałam o co chodzi, ani jak temu zaradzić. Najchętniej to już nigdzie bym dzisiaj nie wychodziła i została w domu oglądając TV otulona ciepłym kocem i z herbatą w ręce. Ale niestety nie mogę. Gdy podjechała moja taksówka wsiadłam do niej a po 30 minutach byłam na miejscu. Na początku przywitałam się w właścicielem, a później weszłam na scenę i zaczęłam śpiewać pierwszą piosenkę- Scream & Shout. Później zaśpiewałam What a girls wants. Na koniec wykonałam jeszcze dwie piosenki Avril Lavigne- Too Much To Ask i Remember When.
*Włącz*
Po skończonym występie pojechałam po chłopaków. Wysiadłam przed ich posiadłością i do uszu od razu dobiegły mi dźwięki głośnej muzyki. Podeszłam do drzwi i miałam zadzwonić dzwonekim, ale stwierdziałam, ze i tak niekt nie usłyszy więc weszłam do środka. Pierwsze co zobaczyłam to niesomowicie duuużo ludzi. Nie wiedziałam, że będzie to aż taka impreza! Zaczęłam rrozglądać się za chłopakami. Jako pierwszych dostrzegłam Louisa i Zayna, którzy bawili się w DJ. Pomachałam im ręką i ruszyłam do kuchni, gdzie znalazłam Horanka z Patricią, którzy czyścili talerze z jedzenia. uściskałam ich i podeszłam do Liama, który siedział na sofie wyraźnie czymś przejęty i zamartwiony.. Dosiadłam się do niego i spytałam:
-Cześć, Liam. Wszystko w porządku?- on otrząsnął się z myśli i spojrzał na mnie oczami pełnymi smutku, ale gdy mnie zobaczył dostrzegłam w nich lekkie zmieszanie, jakby nie wiedział jak zachować się w moim towarzystwie.
-Cześć, Lia. Tak, wszystko jest okey. Po prostu się zamyśliłem.
-Ale na pewno?- chciałam się upewnić.
-Noo, tak.- odprał, ale i tak mnie nie przekonał. Był moim bratem i wiedziałam kiedy go coś gryzie.
-I tak Ci nie wierzę, ale wiedz, że możesz mi powiedzieć i będę starała się Ci pomóc.
-Wiem, rozumiem. Ale to jest sprawa z którą sam muszę się uporać.- odrzekł, posyłając mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłam. W tamtym momencie tak bardzo tęskniłam za swoim dzieciństwem. Za nim, za rodzicami. Za naszymi wspólnymi chwilami.
-Dobrze. W takim razie odpuszczam. Liam? A nie wiesz może gdzie jest Harry?
-U siebie.- odparł. A po chwili poderwał się na równe nogi, jak opętany i zaczął gadać.- Ale pójdę po niego, albo sam tu przyjdzie. Nie idź tam, nie idź do niego.- nawijał bez przerwy. Chciał kryć Harrego, tylko nie wiedziałam dlaczego. Postanowiłam tam iść i sprawdzić co się dzieje. Wstałam z kanapy i szybko pobiegłam do pokoju Harrego. Gdy dotarłam pod jego pokój ostro nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi, a Liam dobiegł do mnie. To co tam zboczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Łzy stanęły mi w oczach, po chwili spływając bez władnie po twarzy, ciało zaczęło mi się trząść, a cały mój świat legł w gruzach. Harry całujący się z Ritą, On siedział na łóżku, a ona na nim okrakiem, złączeni w namiętnym pocałunku nawet nie zauważyli naszej obecności. Po raz kolejny się zawiodła. Tak cholernie to boli. Ale nie miałam zamiaru się na niego wydzierać, ani nic. Po prostu się poddałam. Bo to on już zdecydował, już wybrał. Stracił mnie, tylko kolejną dziewczynę z całych setek. A ja? Ja straciłam swój świat i swoją jedyną i prawdziwą miłość. Spojrzałam się tylko na Liama, po czym wybiegłam z ich domu. Widziałam tylko jeszcze jak Liam wchodzi do pokoju już mojego byłego chłopaka i wrzeszczy na niego. Już nic nie miało jakiegokolwiek sensu. Cała zapłakana wybiegłam przed ich dom. Stanęłam na chodniku przy drodze kompletnie nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Z bezradności usiadłam na krawężniku, zwijając się w kłębek i zanosząc się płaczem. Po chwili poczułam jak czyjeś ramiona przyciągają mnie do siebie. Podniosłam głowę i swoimi zapłakanymi oczami ujrzałam zmartwioną twarz mojego brata. On naprawdę mi współczuł. On był tam. Ze mną. W trudnej dla mnie chwili. Wspierał mnie.
-Wszystko się ułoży. Zobaczysz, wyjaśnicie sobie ten incydent i będzie dobrze.- zaczął Liam.
-Nie, Liam. Już nic nie będzie dobrze. Wszystko się spierdoliło. Moje życie legło w gruzach. Wiesz, myślałam, że teraz, kiedy zamieszkałam w Londynie, znalazłam pracę, przyjaciół, a co najważniejsze Harrego, chłopaka, którego pokochałam od początku, gdy tylko nasz wzrok się spotkał. Można by żec, że to miłość od pierwszego wejrzenia. Ale chyba tylko z mojej strony, bo on... On mnie nie kochał tak jak ja jego, jeżeli w ogóle mnie kochał. Chyba mnie zrozumiesz, bo wydaje mi się, że ty tak samo kochasz Danniele jak ja Harrego. On był dla mnie wszystkim, moją jedyną prawdziwą miłością, moim światem. Straciłam go tak sama jak przed laty rodziców i brata. Mam dość, że każdy mnie opuszcza, odchodzi, odwraca się i nawet nie pamięta o mnie, gdy ja całymi dniami o nich myślę. Mam dość, tak cholernie mam dość. Nie dociera do mnie to, że on przelizał się z Ritą, moją uczennicą. Ku*wa! Pierdole to wszystko.- wyżaliłam się, krzycząc i zemszcząc na koniec. Głupio mi było wspominać mu o nim, ale jak zaczęłam gadać to i to powiedziałam. Ale wiem, że i tak nie zrozumie...
-Przykro mi.- wyszeptał, dodając po chwili- Ale zobaczysz jeszcze będzie dobrze, nawet lepiej.
-U mnie nigdy nie jest dobrze.- westchnęłam wstając i uwalniając się z jego uścisku. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Przeczesałam palcami roztargane włosy, opuszkami palców delikatnie starłam rozmazany tusz i uśmiechnęłam się blado. Wiedziałam co muszę robić.
-Żegnaj, Liam.- powiedziałam i żwawym krokiem ruszyłam przed siebie. Liam chciał pobiec za mną, ale w tym samym momencie wyłonili się paparazzi i zaczęli robić mu zdjęcia. A, że w środku była impreza nie mógł pozwolić, żeby którykolwiek z nich tam się dostała, bo by wybuchł skandal. Zostawiając go na pastwę losu szłam w stronę pobliskiego postoju taksówek. Po chwili jechałam już czarnym autem do mojego azylu, by tam poddać się w pełni smutkowi i goryczy. Patrząc się przez okno taksówki i oglądając Londyn wspominałam wszystkie te chwile z Harrym. Każdą naszą rozmowę, każdy gest, pocałunek, dotyk. Każdy jego uśmiech, każde czarujące spojrzenie, każde jego słowo. Wszystko z nim związane. Gdy samochód zatrzymał się pod moją kamienicą doprowadziłam swój umysł na chwilę do normalnego stanu i podając banknot taksówkarzowi podziękowałam.
-Na koszt firmy. Nie zadręczaj się. Wszystko będzie dobrze.- powiedział starszy pan, ten sam, który gdy pobiłam Harrego odwoził nas do jego domu i myślał, że jesteśmy parą.
-Dziękuję. Mam nadzieję, że ma pan rację.- odpowiedziałam i wyszłam z auta udając się w stronę kamienicy. Po pokonaniu kilku stopni dotarłam pod drzwi swojego mieszkania. Gdy weszłam do środka od razu poszłam pod prysznic. Gorące strumienie dawały ukojenie mojemu ciału, chociaż na moment. W tamtym momencie pragnęłam, żeby zmyły one ze mnie problemy i wszelkie uczucia. Po skończonej kąpieli wyszłam spod prysznica i ubrałam się w piżamkę. Związałam włosy w luźnego warkocza i zmyłam resztki makijażu z opuchniętej od płaczy twarzy, po czym wyjęłam z szafki żyletkę i usiadłam na sedesie. Przez dłuższą chwile spoglądałam na moją dawną przyjaciółkę, z którą nie utrzymywałam kontaktu już od ponad 2 lat. Ale czas powrócić do dawnych znajomości, które dawały mi ukojenie i pustkę w sercu. Chwilowy brak emocji. Postanowiłam to zrobić. Stanowczo wzięłam żyletkę do ręki delikatnie przejechałam nią sobie po prawym nadgarstku, wykonując na początku delikatnie cięcia, ale z chwilą coraz bardziej je powiększając. Po wykonaniu kilku "kresek" odłożyłam narzędzie na umywalkę i oswobodzona on bólu psychicznego spoglądałam na krew spływającą po mojej ręce oraz na czerwone krople na podłodze. Siedziałam chwilę z cieknącą krwią, ale w końcu postanowiłam zabandażować rękę. Gdy skończyłam już wszystkie czynności w toalecie udałam się do sypialni, gdzie włączyłam na ful przytłaczającą muzykę i walnęłam się na łóżko zanosząc się płaczem. Po chwili usłyszałam dźwięk nadchodzącego połączenia, później kolejnego i kolejnego oraz kilkadziesiąt smsów, ale wszystko ignorowałam. Zapłakanymi oczami spoglądałam w biały sufit i tak przez całą noc, aż do rana. Leżałam, płakałam i wspominałam moje upadłe i stracone już życie...
C.D.N.
Witajcie moje drogie kochane pyszczki! :*
Ale się stęskniłam.
Witam was po długiej przerwie.
Przychodzę do was z nowym rozdziałem, który jak dla mnie jest kompletnie beznadziejny. Totalne dno, lipa. Ale cóż, jednak jest.... Z góry przepraszam za błędy. :)
Proszę, piszcie swoją opinię w komentarzach. To ważne dla mnie i to bardzo, bo pod ostatnim rozdziałem pojawiło się tylko 4 komentarze, co mnie trochę zasmuciło.
Rozdział na mojego drugiego bloga dodam gdzieś w tym tygodniu. Będę musiała chyba poszukać jakiegoś wspólnika do tamtego opowiadania, bo zbliża się nowy rok szkolny i wieeelki zapierdziel u mnie. Masa pracy. Ale szczegóły napiszę już później. Dobra. To na tyle.
Oceniajcie kochani rozdział, proszę.! :*
Buziaczki :***
Dija;)
-Cóż to za piękna panienka tutaj pracuje?!- wszędzie rozpoznam ten głos. Cudowny głos, należący o mojego Miśka. Szybko do niego podeszłam i mocno się w niego wtuliłam.
- Harry, jak ja się za tobą stęskniłam.
-Ja za tobą też. Nawet bardziej, kochanie.
-Och, już nigdy mnie nie zostawiaj samej na tak długo.- zaśmiałam się, cały czas wtulona w niego.
-Już Cię nigdy nie zostawię. Zawsze będziemy razem. Tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz.
-A kto w ogóle powiedział, że chce się od ciebie uwolnić?!- zapytałam się go.
-Kocham cię.- powiedział przyciągając mnie do siebie i całując w czoło.
-Ja ciebie też i to jeszcze jak.- odpowiedziałam, patrząc mu w oczy, na co się uśmiechnął i przytulił mnie jeszcze mocniej.
-No dobra. Ja tu jestem w pracy, więc jak chcesz ze mną rozmawiać to musisz coś zamówić- zaśmiałam się pokazując mu język.
-Osz ty! Nie dziwię się właścicielowi, że Cię zatrudnił. Dobra, to poproszę duże frytki i colę.
-Już się robi.- potwierdziłam i podałam mu colę, a po chwili frytki.
-Kochanie dziś robimy imprezę z chłopakami, mam nadzieję, że przyjdziesz.- zaproponował mi Harry.
-To nie macie dziś koncertu?- spytałam.
-Mieliśmy mieć, ale został przełożony na jutro z powodów technicznych.- wyjaśnił.
-Okey, to wpadnę. A o której?
-Zaczyna się o 18.
-Oj, to przyjdę, ale dopiero po występie w Mix'ie.
-Dobrze, będę czekał. A teraz muszę już lecieć, kochanie. Cześć.- pożegnał się cmokając mnie w policzek, a następnie wychodząc. Reszta zmiany upłynęła mi spokojnie, bez żadnych "gości" i niespodzianek. Kilka minut po 17 dotarłam do swojego mieszkania kompletnie wykończona. Nastawiłam wodę na kawę i poszłam wybrać ubrania na dziś. Zdecydowałam się na taki zestaw:
Gdy czajnik zaczął "piszczeć" skierowałam się do kuchni wyłączyć gaz, po czym zalałam kawę. Potem poszłam wziąć szybki prysznic i zrobić od nowa makijaż. Gdy wykonałam już te czynności poszłam napić się wreszcie tej kawy. Po 10 minutach popędziłam do łazienki wyszykować się do końca. Ubrana i gotowa czekałam przed kamienicą na zamówioną taksówką. Był ciepły wieczór. Delikatny leni wiaterek muskał moje ramiona uspakajając mnie przy tym, ponieważ ogromny strach i przeczucie, że coś złego się dzisiaj wydarzy zżerał mnie od środka i od pewnego czasu nie pozwalał normalnie myśleć. Nie wiedziałam o co chodzi, ani jak temu zaradzić. Najchętniej to już nigdzie bym dzisiaj nie wychodziła i została w domu oglądając TV otulona ciepłym kocem i z herbatą w ręce. Ale niestety nie mogę. Gdy podjechała moja taksówka wsiadłam do niej a po 30 minutach byłam na miejscu. Na początku przywitałam się w właścicielem, a później weszłam na scenę i zaczęłam śpiewać pierwszą piosenkę- Scream & Shout. Później zaśpiewałam What a girls wants. Na koniec wykonałam jeszcze dwie piosenki Avril Lavigne- Too Much To Ask i Remember When.
*Włącz*
Po skończonym występie pojechałam po chłopaków. Wysiadłam przed ich posiadłością i do uszu od razu dobiegły mi dźwięki głośnej muzyki. Podeszłam do drzwi i miałam zadzwonić dzwonekim, ale stwierdziałam, ze i tak niekt nie usłyszy więc weszłam do środka. Pierwsze co zobaczyłam to niesomowicie duuużo ludzi. Nie wiedziałam, że będzie to aż taka impreza! Zaczęłam rrozglądać się za chłopakami. Jako pierwszych dostrzegłam Louisa i Zayna, którzy bawili się w DJ. Pomachałam im ręką i ruszyłam do kuchni, gdzie znalazłam Horanka z Patricią, którzy czyścili talerze z jedzenia. uściskałam ich i podeszłam do Liama, który siedział na sofie wyraźnie czymś przejęty i zamartwiony.. Dosiadłam się do niego i spytałam:
-Cześć, Liam. Wszystko w porządku?- on otrząsnął się z myśli i spojrzał na mnie oczami pełnymi smutku, ale gdy mnie zobaczył dostrzegłam w nich lekkie zmieszanie, jakby nie wiedział jak zachować się w moim towarzystwie.
-Cześć, Lia. Tak, wszystko jest okey. Po prostu się zamyśliłem.
-Ale na pewno?- chciałam się upewnić.
-Noo, tak.- odprał, ale i tak mnie nie przekonał. Był moim bratem i wiedziałam kiedy go coś gryzie.
-I tak Ci nie wierzę, ale wiedz, że możesz mi powiedzieć i będę starała się Ci pomóc.
-Wiem, rozumiem. Ale to jest sprawa z którą sam muszę się uporać.- odrzekł, posyłając mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłam. W tamtym momencie tak bardzo tęskniłam za swoim dzieciństwem. Za nim, za rodzicami. Za naszymi wspólnymi chwilami.
-Dobrze. W takim razie odpuszczam. Liam? A nie wiesz może gdzie jest Harry?
-U siebie.- odparł. A po chwili poderwał się na równe nogi, jak opętany i zaczął gadać.- Ale pójdę po niego, albo sam tu przyjdzie. Nie idź tam, nie idź do niego.- nawijał bez przerwy. Chciał kryć Harrego, tylko nie wiedziałam dlaczego. Postanowiłam tam iść i sprawdzić co się dzieje. Wstałam z kanapy i szybko pobiegłam do pokoju Harrego. Gdy dotarłam pod jego pokój ostro nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi, a Liam dobiegł do mnie. To co tam zboczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Łzy stanęły mi w oczach, po chwili spływając bez władnie po twarzy, ciało zaczęło mi się trząść, a cały mój świat legł w gruzach. Harry całujący się z Ritą, On siedział na łóżku, a ona na nim okrakiem, złączeni w namiętnym pocałunku nawet nie zauważyli naszej obecności. Po raz kolejny się zawiodła. Tak cholernie to boli. Ale nie miałam zamiaru się na niego wydzierać, ani nic. Po prostu się poddałam. Bo to on już zdecydował, już wybrał. Stracił mnie, tylko kolejną dziewczynę z całych setek. A ja? Ja straciłam swój świat i swoją jedyną i prawdziwą miłość. Spojrzałam się tylko na Liama, po czym wybiegłam z ich domu. Widziałam tylko jeszcze jak Liam wchodzi do pokoju już mojego byłego chłopaka i wrzeszczy na niego. Już nic nie miało jakiegokolwiek sensu. Cała zapłakana wybiegłam przed ich dom. Stanęłam na chodniku przy drodze kompletnie nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Z bezradności usiadłam na krawężniku, zwijając się w kłębek i zanosząc się płaczem. Po chwili poczułam jak czyjeś ramiona przyciągają mnie do siebie. Podniosłam głowę i swoimi zapłakanymi oczami ujrzałam zmartwioną twarz mojego brata. On naprawdę mi współczuł. On był tam. Ze mną. W trudnej dla mnie chwili. Wspierał mnie.
-Wszystko się ułoży. Zobaczysz, wyjaśnicie sobie ten incydent i będzie dobrze.- zaczął Liam.
-Nie, Liam. Już nic nie będzie dobrze. Wszystko się spierdoliło. Moje życie legło w gruzach. Wiesz, myślałam, że teraz, kiedy zamieszkałam w Londynie, znalazłam pracę, przyjaciół, a co najważniejsze Harrego, chłopaka, którego pokochałam od początku, gdy tylko nasz wzrok się spotkał. Można by żec, że to miłość od pierwszego wejrzenia. Ale chyba tylko z mojej strony, bo on... On mnie nie kochał tak jak ja jego, jeżeli w ogóle mnie kochał. Chyba mnie zrozumiesz, bo wydaje mi się, że ty tak samo kochasz Danniele jak ja Harrego. On był dla mnie wszystkim, moją jedyną prawdziwą miłością, moim światem. Straciłam go tak sama jak przed laty rodziców i brata. Mam dość, że każdy mnie opuszcza, odchodzi, odwraca się i nawet nie pamięta o mnie, gdy ja całymi dniami o nich myślę. Mam dość, tak cholernie mam dość. Nie dociera do mnie to, że on przelizał się z Ritą, moją uczennicą. Ku*wa! Pierdole to wszystko.- wyżaliłam się, krzycząc i zemszcząc na koniec. Głupio mi było wspominać mu o nim, ale jak zaczęłam gadać to i to powiedziałam. Ale wiem, że i tak nie zrozumie...
-Przykro mi.- wyszeptał, dodając po chwili- Ale zobaczysz jeszcze będzie dobrze, nawet lepiej.
-U mnie nigdy nie jest dobrze.- westchnęłam wstając i uwalniając się z jego uścisku. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Przeczesałam palcami roztargane włosy, opuszkami palców delikatnie starłam rozmazany tusz i uśmiechnęłam się blado. Wiedziałam co muszę robić.
-Żegnaj, Liam.- powiedziałam i żwawym krokiem ruszyłam przed siebie. Liam chciał pobiec za mną, ale w tym samym momencie wyłonili się paparazzi i zaczęli robić mu zdjęcia. A, że w środku była impreza nie mógł pozwolić, żeby którykolwiek z nich tam się dostała, bo by wybuchł skandal. Zostawiając go na pastwę losu szłam w stronę pobliskiego postoju taksówek. Po chwili jechałam już czarnym autem do mojego azylu, by tam poddać się w pełni smutkowi i goryczy. Patrząc się przez okno taksówki i oglądając Londyn wspominałam wszystkie te chwile z Harrym. Każdą naszą rozmowę, każdy gest, pocałunek, dotyk. Każdy jego uśmiech, każde czarujące spojrzenie, każde jego słowo. Wszystko z nim związane. Gdy samochód zatrzymał się pod moją kamienicą doprowadziłam swój umysł na chwilę do normalnego stanu i podając banknot taksówkarzowi podziękowałam.
-Na koszt firmy. Nie zadręczaj się. Wszystko będzie dobrze.- powiedział starszy pan, ten sam, który gdy pobiłam Harrego odwoził nas do jego domu i myślał, że jesteśmy parą.
-Dziękuję. Mam nadzieję, że ma pan rację.- odpowiedziałam i wyszłam z auta udając się w stronę kamienicy. Po pokonaniu kilku stopni dotarłam pod drzwi swojego mieszkania. Gdy weszłam do środka od razu poszłam pod prysznic. Gorące strumienie dawały ukojenie mojemu ciału, chociaż na moment. W tamtym momencie pragnęłam, żeby zmyły one ze mnie problemy i wszelkie uczucia. Po skończonej kąpieli wyszłam spod prysznica i ubrałam się w piżamkę. Związałam włosy w luźnego warkocza i zmyłam resztki makijażu z opuchniętej od płaczy twarzy, po czym wyjęłam z szafki żyletkę i usiadłam na sedesie. Przez dłuższą chwile spoglądałam na moją dawną przyjaciółkę, z którą nie utrzymywałam kontaktu już od ponad 2 lat. Ale czas powrócić do dawnych znajomości, które dawały mi ukojenie i pustkę w sercu. Chwilowy brak emocji. Postanowiłam to zrobić. Stanowczo wzięłam żyletkę do ręki delikatnie przejechałam nią sobie po prawym nadgarstku, wykonując na początku delikatnie cięcia, ale z chwilą coraz bardziej je powiększając. Po wykonaniu kilku "kresek" odłożyłam narzędzie na umywalkę i oswobodzona on bólu psychicznego spoglądałam na krew spływającą po mojej ręce oraz na czerwone krople na podłodze. Siedziałam chwilę z cieknącą krwią, ale w końcu postanowiłam zabandażować rękę. Gdy skończyłam już wszystkie czynności w toalecie udałam się do sypialni, gdzie włączyłam na ful przytłaczającą muzykę i walnęłam się na łóżko zanosząc się płaczem. Po chwili usłyszałam dźwięk nadchodzącego połączenia, później kolejnego i kolejnego oraz kilkadziesiąt smsów, ale wszystko ignorowałam. Zapłakanymi oczami spoglądałam w biały sufit i tak przez całą noc, aż do rana. Leżałam, płakałam i wspominałam moje upadłe i stracone już życie...
C.D.N.
Witajcie moje drogie kochane pyszczki! :*
Ale się stęskniłam.
Witam was po długiej przerwie.
Przychodzę do was z nowym rozdziałem, który jak dla mnie jest kompletnie beznadziejny. Totalne dno, lipa. Ale cóż, jednak jest.... Z góry przepraszam za błędy. :)
Proszę, piszcie swoją opinię w komentarzach. To ważne dla mnie i to bardzo, bo pod ostatnim rozdziałem pojawiło się tylko 4 komentarze, co mnie trochę zasmuciło.
Rozdział na mojego drugiego bloga dodam gdzieś w tym tygodniu. Będę musiała chyba poszukać jakiegoś wspólnika do tamtego opowiadania, bo zbliża się nowy rok szkolny i wieeelki zapierdziel u mnie. Masa pracy. Ale szczegóły napiszę już później. Dobra. To na tyle.
Oceniajcie kochani rozdział, proszę.! :*
Buziaczki :***
Dija;)