*Wolverhampton*
*2 września 2012*
*perspektywa Louisa*
Całą noc spędziliśmy w szpitalu, wytrwale czekając pod salą Lii, aż się obudzi. Harry cały czas przesiedział obok Lii i z nieobecnym wyrazem twarzy wpatrywał się w nią. Zapewne myśli, że to wszystko jego wina- to że Nathalie się poddała. Ja sam nie wiem już co o tym wszystkim myśleć... Tak bardzo chciałbym im pomóc...
W nocy przyjechali wszyscy: Niall, Patricia, Zayn, Mo i Liam. Nie było jedynie El i Dan, ponieważ wyjechały w sprawach zawodowych do USA, ale mimo to wciąż dzwonią i zamartwiają się. Teraz wszyscy siedzimy na szpitalnych krzesełkach w ciszy i myślami odbiegamy daleko w przyszłość. Zastanawiamy się co by było gdyby... Albo co będzie... co będzie, gdy Lia opuści ten świat. Dla mnie nie ma takiej możliwości, ona nie może. Ja nie chce.
Nagle z rozmyśleń wyrwało mnie szturchnięcie, odwróciłem wzrok i zobaczyłem Maxa.
-Możemy pogadać na osobności?- spytał, a ja kiwnąłem głową i ruszyłem za nim. Gdy przeszliśmy na inny korytarz ponownie usiedliśmy na krzesłach. Czekałem aż Max coś powie, ale zauważyłem, że próbuje odpowiednio dobrać słowa w zdania.
-Nie wiem jak to powiedzieć.- westchnął. Słuchałem go dalej.- Chodzi o to, że mam pewien sposób, by Lia wybaczyła, dowiedziała się jaka była przyczyna takiego zachowania Harrego na tej imprezie. Ja znam Ritę, dziewczynę, z którą się całował. To jest moja przyrodnia siostra.- zamurowało mnie, nie wiedziałem co powiedzieć.
-Czy.. czy ty o wszystkim wiedziałeś? - spytałem.
-Tak, to znaczy w pewnym sensie. Pewnego dnia Rita powiedziała mi o całej sytuacji z Lią, ale na początku nie wiedziałem, że chodzi o naszą Nathalię. Dopiero po całej akcji z tą imprezą dowiedziałem się prawdy. Wiem, że to wszystko było ustawione. Wsypała mu narkotyki do napoju. Nawet nie wiesz jak się wkurzyłem. Bo ja... ja kiedyś byłem z Lią, ja ją wciąż kocham, ale ona mnie już nie. Powiedziała, że jej serce należy do kogo innego. Ale mimo to chcę jej pomóc, bo jeżeli kogoś kochasz to najbardziej w świecie zależy Ci na szczęściu ukochanej osoby. Dlatego jestem w stanie zrobić dla niej wszystko. Proszę, powiedz, że nie masz mi tego za złe.- chwilę panowała między nami cisza, musiałem wszystko przemyśleć.
-Max w tym nie ma żadnej twojej winy. To wina tylko i wyłącznie Rity. Ale jak chcesz to naprawić?
-Zadzwonię do niej, każe jej tu przyjechać i gdy Lia się obudzi ona jej wszystko wytłumaczy. I wtedy...
-I wtedy Lia wybaczy i będzie chciała wznowić leczenie.- dokończyłem.
-Nie wiem czy tak właśnie będzie, ale taką mam nadzieję. Musimy spróbować.- powiedział.
-Dzwoń.- wyjął telefon i odszedł kawałem dalej. Bacznie go obserwowałem. Opowiadał, tłumaczył zawzięcie Ricie całą historię. W pewnych momentach myślałem, że się rozpacze i padnie na kolana. On ją na prawdę kocha. Po chwili skończył rozmawiać i podszedł do mnie.
-Rita będzie za jakąś godzinę.- skinąłem głową i udaliśmy się przed salę Lii. Siedliśmy na krzesłach tak jakby nigdy nic i czekaliśmy na cud. Przed myśli przebiegło mi jedno pytanie "Czy Liam się domyślił?".
Po półtoragodzinnym czekaniu w szpitalu zjawiła się Rita, gdy pozostała 4 ją zobaczyła automatycznie wstała i była gotowa wkroczyć do akcji, ale w porę zareagowałem.
-Zostawcie ją w spokoju, ona nam pomoże.- powiedziałem, a reszta oprócz Maxa zrobiła zdziwione oczy. Po wyrazie twarzy Liama widziałem, że chciał wyrazić swoje niemiłe zdanie.
-Liam daj spokój. Zobaczysz, że wszystko się wyjaśni.- powstrzymałem go. Z powrotem wszyscy usiedliśmy na krzesłach i dalej oczekiwaliśmy, aż nasza Lia się obudzi.
*perspektywa Harry'ego*
Całą noc nie spałem. Wpatrywałem się w moją miłość, z nadzieją, że zaraz się obudzi. Jednak przez 12 poprzednich godzin tak się nie stało. Trzymałem jej dłoń i delikatnie ją gładziłem. Tęskniłem za jej radosnym uśmiechem, za błękitnymi tęczówkami, za jej niepowtarzalnym głosem, za jej czułymi gestami. Za nią, za jej miłością. Brakowało mi jej, czułem ogromną pustkę. Nie chcę bez niej żyć. Jest dla mnie wszystkim. Kocham ją. Nawet nie wiedziałem kiedy zacząłem płakać.
-Kocham Cię, Nathalie.- powiedziałem na głos.
*perspektywa Lii*
Nie wiem co się ze mną dzieje. Niby żyję, a niby nie. Czuję oddech, słyszę delikatne bicie serca. Jednak nie mogę otworzyć oczu, wykonać żadnego gestu. Czuję się jak w klatce, duszę się. Nie mogę znaleźć sposobu, dzięki któremu mogłabym się wydostać stąd. Z tej czarnej przestrzeni. Potrzebuję motywacji.
Nagle poczułam tak jakby deszcz. Dziwne. Co chwilę na moją dłoń skapywały pojedyncze kropelki wody. Zaraz potem usłyszałam głos, TEN głos.
-Kocham Cię, Nathalie.- głos mojego Anioła, a na dłoni czułam Jego łzy. Łzy mojego Anioła.
Harry...
Co on tu robi? Skąd wiedział gdzie mnie szukać.
Zanim na zawsze zamknę oczy...
Zanim po raz ostatni zaczerpnę oddechu...
Zanim po raz ostatni poczuję bicie swego serca....
Zanim odejdę...
Muszę go zobaczyć....
Jego szafirowe tęczówki...
Zebrałam w sobie wszystkie siły, które mi pozostały i zaczęłam walczyć.
Otworzyłam powieki.
Tym razem ich nie zamknęłam. Przekręciłam głowę w lewą stronę i ujrzałam zapłakanego Harry'ego. Głowę miał opuszczoną, nie zauważył, że się obudziłam. Ścisnęłam delikatnie jego dłoń, a on od razu podniósł głowę. Złapaliśmy kontakt wzrokowy. W jego oczach ujrzałam niedowierzanie, ból, pustkę i nadzieję.
-Nathalie...- wyszeptał.
-Harry...- powiedziałam przytłumionym, ledwo słyszalnym głosem.
-Jesteś... Tak się bałem.- powiedział nieco odważniej, jednak gdy nie zauważył żadnej mojej reakcji, dodał- Pójdę po lekarza.- Wyszedł z sami, a po chwili do białego pomieszczenia przyszedł lekarz Moon wraz z pielęgniarką.
-Witaj Lia. Jak dobrze, że się obudziłaś.
-Czy ja wiem.- westchnęłam.
-Nie gadaj głupot. Nawet nie wiesz jak by Cię im wszystkim brakowało.
-Ale komu?
-Twoim przyjaciołom. Wszyscy przyjechali.- nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Oni wszyscy są tu dla mnie?
-Lia wiem, że tego nie chciałaś, ale zacząłem szukać dawcy szpiku. Proszę Cię, zmień zdanie.- powiedział doktor. Nic się nie odezwałam, myślałam. Zapadła cisza. Lekarz po wykonaniu wszystkich badań opuścił wraz z pielęgniarką pomieszczenie. Zostałam sama, ale tylko na chwilę. Po chwili do sali weszło całe One Direction i dziewczyny. Spojrzałam na nich i chciałam się uśmiechnąć na ich widok, ale nie potrafiłam. Nie mogłam po tym co im zrobiłam.
-Nathalie tęskniliśmy.- odezwał się jako Louis i posłał mi ciepły uśmiech.
-Ja.. ja też za wami tęskniłam.- powiedziałam słabym głosem. Po mojej wypowiedzi usłyszałam cichy szloch Rose, która prawdopodobnie nie mogąc znieść mojego widoku wyszła z sali, a za nią Zayn, który poszedł ją uspokoić. Przez chwilę w pokoju panowała cisza, którą przerwało niechciane przeze mnie pytanie.
-Lia dlaczego nam nie powiedziałaś?- spytał Liam.
-Nie chciałam, żebyście się nade mną litowali.
-Ale wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Ty byłabyś zdrowa, mieszkałabyś w Londynie, a co najważniejsze byłabyś z Harrym.- nie mogę już wytrzymać. Tego jest za wiele. Czułam jak do oczu napływają mi łzy. Oni nie mogli zobaczyć jak płaczę.
-Mogę was na chwilę przeprosić. Chciałabym zostać sama.- powiedziałam, a oni delikatnie skinęli głowami i wyszli z sali. Został tylko Lou.
-Louis, proszę zostawisz mnie...- przerwał mi.
-Wyjdę z sali jeżeli ty zgodzisz się na rozmowę z osobą, która bardzo chciała by Cię przeprosić.
-Jeżeli mówisz o Harrym to...
-Nie, tu nie chodzi o Harry'ego.- powiedział.
-Dobrze.- odpowiedziałam a on wyszedł. Z resztą swoją drogą, dlaczego lekarz pozwolił im wszystkim tu wejść? Nie powinien.
Odwróciłam głowę w stronę okna. Kiedy usłyszałam otwierające się drzwi doznałam szoku. Spodziewałam się wszystkich, ale nie jej... Miałam ochotę krzyczeć, ale nie mogłam wydobyć z siebie żadnego głosu. Chciałam powiedzieć jej co myślę, ale nie mogłam zebrać myśli. Ona niepewnie weszła do sali i stanęła przy moim łóżku. Miałam zacząć mówić, ale mnie wyprzedziła.
-Nathalie, ja wiem, że nie chcesz mnie widzieć. Wiem, że mnie nienawidzisz. Ale proszę Cię wysłuchaj mnie. Chcę cię przeprosić.- powiedziała z żalem w oczach. Nie miałam ochoty na tę rozmowę, ale chciałam wiedzieć co ma mi do powiedzenia. Skinęłam głową, a ona kontynuowała.
-Od zawsze byłaś moją idolką, zawsze chciałam tańczyć tak jak ty. Bardzo na to pracowałam, starałam się by dostać się do ciebie na zajęcia. A gdy mi się to udało bardzo się cieszyłam, ale gdy cię zobaczyłam poczułam zazdrość. Byłam zazdrosna o to, że nie mogę być tobą. Tak wszystko łatwo ci przychodziło. Masz dużo talentów, świetnie śpiewasz, jeszcze lepiej tańczysz i znalazłaś do tego wspaniałego chłopaka. To wszystko było z czystej zazdrości. A Harry tak na prawdę cię nie zdradził. Na tej imprezie nie pił alkoholu, to ja wsypałam mu narkotyków do napoju. A gdy już zaczęły działać zaciągnęłam go do pokoju, ledwo szedł. A resztę już widziałaś. Ale wiedz, że on tego nie chciał, on nawet nic nie pamięta. Proszę wybacz mu. Tworzycie taką cudowną parę. Przepraszam.- skończyła.
-Tworzyliśmy.- poprawiłam ją.
-Uwierz mi Lia, że wszystko można jeszcze naprawić.
-Nie, już jest za późno. Nie widzisz, że ja umieram.- spytałam retorycznie.
-Ale jeszcze jest szansa, można zrobić przeszczep.
-Niby można, ale nie ma po co. Ja już nie mam dla kogo żyć.
-Nathalie?! Czy ty siebie słyszysz? Jak to nie masz dla kogo żyć? Masz tylu wspaniałych przyjaciół: Louis, Niall, Zayn, Rose, Patricia, Liam, Eleanor, Danielle, Max i Harry. Nadal uważasz, że nie masz dla kogo? Nie widzisz jak oni wszyscy cię kochają. Harry, gdy wyjechałaś był załamany, cały czas płakał, nie udzielał wywiadów, nie pokazywał się mediom. Nikt nie mógł z nich normalnie funkcjonować, bo nie mogli uwierzyć, że cię stracili. Oni cię kochają. Gdybym ja miała takich wspaniałych przyjaciół z pewnością bym się tak łatwo nie poddała. Walczyłabym. Proszę Cię, nie zaprzepaść takiej szansy.- wytłumaczyła mi Rita. Miała rację w pewnym sensie. Ja nie mogę ich stracić. Nie mogę! Przez chwilę milczałam, myślałam. Może istnieje jakaś mała szansa na to, że wyzdrowieje. Nie, no to, że znajdą dawcę szpiku w tak krótkim czasie. Ale zawsze warto spróbować. Podniosłam głowę i po raz pierwszy spojrzałam Ricie w oczy. Zobaczyłam nadzieję. Czy ona na prawdę chciała, abym była zdrowa? Czy wywołane było to tylko poczuciem winy?
-Rita, możesz zawołać lekarza?- spytałam, a ona bez odpowiedzi wyszła z sali, po czym po chwili wróciła z lekarzem.
-Doktorze niech pan zacznie szukać dawcy szpiku.- powiedziałam, a twarz doktora od razu się rozpromieniła.
-Dobrze, że w końcu podjęłaś właściwą decyzję. Już wcześniej zacząłem szukać, ale teraz poszukiwania przyśpieszę. Musisz odpocząć, ale bym w pełni gotowa na przeszczep. Już nie możesz przyjmować żadnych gości. Najlepszy jest sen.- powiedział, a ja skinęłam głową. Wyszedł z sali, a za nim do wyjścia kierowała się Rita.
-Rita?-zapytałam cicho.
-Tak?- odparła.
-Dziękuję.- odpowiedziałam, a ona delikatnie skinęła głową z uśmiechem i wyszła z sali. Natomiast ja odpłynęłam w krainę Morfeusza.
*perspektywa Louis'a*
Rita wyszła z sali z grobową miną. Czyli się nie udało... Jednak mimo to, spytałem:
-I jak?- popatrzyła się na mnie i krzyknęła:
-Udało się! Zgodziła się na leczenie!- od razu ją przytuliłem, a po chwili dołączyła się do nas reszta. Nawet nie wiecie, jak się cieszyłem, a Harry to już w szczególności. Popłakał się, z resztą jak większość z nas. Po chwili każdy z nas uwolnił się z uścisku.
-Ale jak to teraz będzie? Mam na myśli leczenie.- zapytał Zayn.
-Trzeba szukać dawcy szpiku.- odparła Rita.
-Przecież to potrwa bardzo długo. A co jeśli nikt się nie znajdzie na czas!- panikował Harry.
-Ej, spokojnie. Bądźmy dobrej myśli. A teraz może lepiej jak i my się poddamy badaniu. Może ktoś z nas może być dawcą.
-Masz rację, Lou. Nie czekajmy dłużej.- powiedział Niall, reszta przytaknęła. Poszliśmy z tą propozycją do lekarza, który zgodził się na to. Po chwili każdy z nas przechodził badanie. Teraz tylko musieliśmy czekać na wyniki. Siedzieliśmy na korytarzu pełni nadziei, że właśnie któryś z nas może być dawcą szpiku dla Nathalie. Po ponad 4 godzinach czekania zjawił się lekarz.
-Który z was to Liam Payne?- spytał
-To ja. Słucham?- wstał Liam.
-To pan może być dawcą szpiku dla Nathalie.- oznajmił doktor, a ja poczułem ogromną ulgę. Mam nadzieję, że Liam się zgodzi.
-Naprawdę?- spytał, bo najwyraźniej nie dowierzał.
-Tak. Zgadza się pan?
-Oczywiście.
-W takim razie zapraszam do gabinetu.- odparł lekarz i razem z Liam'em poszedł do gabinetu. Nasza radość była nie do opisania. Lia wyzdrowieje! Nathalie będzie żyła!
Witajcie skarby! :*'
Na początku chcę wam bardzo podziękować za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Mam nawet swoje ulubione. Haha. Uwielbiam czytać wasze oceny. One dają taką motywację, że od razu gdy je zobaczyłam postanowiłam za wszelką cenę znaleźć czas i dokończyć powyższy rozdział. Jeszcze raz dziękuję.
Mam teraz do przekazania kilka informacji.
1. Nie wiem czy się już domyśliłyście, ale zbliżamy się do końca tego opowiadania. Pojawią się może jeszcze 2 lub 1 rozdział + epilog.
2. Od dłuższego czasu zastanawiam się nad założeniem kolejnego bloga z opowiadaniem, ale wciąż się waham, bo nie wiem ile osób ma chęć czytać kolejną historię mojego autorstwa. Jeżeli ktoś jest za kolejnym opowiadaniem to niech pisze w komentarzu.
3. Jeżeli byście chcieli kolejne opowiadanie to proszę was, abyście podsunęli mi jakieś wasze pomysły. W prawdzie mam już zarys/ plan/ fabułę tej historii, ale brakuje mi kilku szczegółów. Dlatego chętnie wysłucham waszych propozycji.
Im więcej komentarzy tym rozdział pojawi się szybciej!!!
Komentujcie rozdział! Bardzo was proszę.
Mam nadzieje, że ilością komentarzy pobijecie ostatni rozdział! Hihi
Pozdrawiam i do zobaczyska!
Dija;)