piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 23 To tylko krok, by granicę przekroczyć....

Taki prezencik na mikołajki!!! 
Mam nadzieję, że się wam spodoba!
Ps. Przeczytajcie notkę pod rozdziałem.!




Rozdział 23
To tylko krok, by granicę przekroczyć....

muzyka:



*23 październik 2012* 
*perspektywa Lii*
Dziękuję Bogu. Dziękuję. To co się stało to cud. Cud. Nie wiem jak, ani kiedy, w jaki sposób, ale wiem, że tego dokonał. Wyleczył mnie. Jestem zdrowa. Wprawdzie nie w pełni pełna energii, ale mimo to zdrowa. Minęło półtora miesiąca od mojego przeszczepu szpiku kostnego i dziś właśnie mogę wyjść ze szpitala. Właśnie pakuję swoje rzeczy i wracam do domu. Pierwszy raz od prawie dwóch miesięcy zobaczę swoich przyjaciół. Będę mogła się do nich przytulić i im podziękować za to, że mnie nie opuścili. Jestem im naprawdę ogromnie wdzięczna.
Skończyłam się pakować i usiadłam na łóżku. Czekałam na któregoś z chłopaków. Miał przyjść tylko jeden, by nie robić niepotrzebnego zamieszania. Reszta miała czekać przed szpitalem.
Rozglądnęłam się po sali. Może to głupie, ale będę tęsknić za tym miejscem. Bo to tu wyzdrowiałam i dzięki temu za jakiś czas znów będę mogła powrócić do normalnego życia.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, powiedziałam "Proszę" i po chwili w pomieszczeniu zjawił się Harry. Uśmiechnęłam się do niego ciepło i wstałam. Przez chwili patrzyliśmy sobie w oczy. Staliśmy oko w oko, czując się jak kiedyś, jednak to już nie było to. Wzruszyłam ramionami i przytuliliśmy się do siebie. Wtuliłam głowę w jego ramię, a on swoją w moje włosy i szepnął mi do ucha "Kocham Cię", jednak ja nie powiedziałam nic. Wiedziałam co czułam, ale nie mogłam tego wypowiedzieć jeszcze na głos. Mimowolnie się odsunęłam od niego i znów wpatrywaliśmy się w siebie. To tylko krok, by granice przekroczyć. Spuszczam głowę, by nie patrzeć mu w oczy. Przeszłość oddzielam grubą kreską i może uda mi się naprawić wszystko przed śmiercią. Zaczynam od nowa. Nowy start, nowa przygoda. 
W pewnej chwili poczułam jak podnosi on moją głowę do góry i patrzy na mnie swymi zielonymi tęczówkami, ale potem odchodzi, chwyta torbę i ciągnie mnie za sobą za drzwi. Przez chwilę mogę poczuć dotyk jego dłoni, ale tylko na moment, bo na więcej nie mogę sobie pozwolić. Rozluźniam uścisk i poprawiam włosy. Kurtkę, którą trzymam w ręku zakładam tuż przed wyjściem ze szpitala. Jest już końcówka października. Tak dawno nie wychodziłam na dwór. Prawie dwa miesiące. Dwa miesiące bez świeżego powietrza. I  bez nich. Cała ósemka stała przed szpitalem. Gdy mnie tylko zobaczyli od razu do mnie przybiegli i zrobiliśmy grupowego misiaczka. Można było zobaczyć łzy na twarzy niektórych i wielkie szczęście malowane na twarzy, iskierki w oczach i te uśmiechy. Później każdego przytuliłam z osobna i zaczęliśmy rozmawiać.

-No to co ruszamy do Londynu?- spytał Zayn, pewien potwierdzającej odpowiedzi.

-Emm... Przepraszam was, ale ja nie wracam z wami do Londynu.- odparłam cicho.

-Ale.. ale jak to?- zapytał zasmucony Niall.

-Nie jestem jeszcze na to gotowa.- powiedziałam, na co usłyszałam wyraźny protest Harry'ego.

 -Ale.. ale teraz wszystko miało być po staremu! Miałaś do nas wrócić i miało być tak jak dawniej! Dlaczego nam to robisz?!- krzyknął i ruszył przed siebie. Rzuciłam tylko krótkie "Ja to załatwię" i szybko za nim poszłam. Siedział z głową schowaną w rękach na ławce w parku naprzeciw szpitala. Dosiadłam się do niego i położyłam mu rękę na ramieniu, jednak nie reagował. Przejechałam dłonią po jego plecach i zaczęłam mówić.

-Harry.- nie odezwał się. - Harry, proszę nie przejmuj się tym. Ja tu zostanę i wszystko przemyślę. Muszę ułożyć sobie życie od nowa, zamknąć stare sprawy i rozpocząć nowe życie. To, że wyzdrowiałam jest dla mnie drugą szansą. Szansą na lepsze życie. Dlatego daj mi czas, proszę. Mi też nie jest łatwo. Postaw się w mojej sytuacji. Czy ty też potrafiłbyś tak z dnia na dzień żyć jakby nigdy nic się nie stało?

-Nathalie, ja przepraszam. Ja po prostu cię kocham i nie potrafię żyć bez ciebie. Nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić co czułem, gdy się dowiedziałam o twojej chorobie, o tym, że już nigdy więcej mogę cię nie zobaczyć, że nie usłyszę twego głosu, że nie zdążę ci powiedzieć jak bardzo cię kocham, jak cię bardzo przepraszam, że jesteś dla mnie wszystkim, że jesteś moim życiem i jego celem, że żałuję tego co zrobiłem, że chwile, które z tobą spędziłem są najlepsze co mnie  w życiu spotkało, że ty jesteś najlepsza, że jesteś moją jedyną i prawdziwą miłością, że chciałbym spędzić resztę swojego życia, że przy tobie czuję się wyjątkowo, niepowtarzalnie, że sprawiasz, że moje życie nabiera sensu. Lia ja po prostu chcę cię mieć przy sobie. Wiem, że przez to co zrobiłem nigdy już nie będzie tak jak kiedyś, ale... ja chcę chociaż móc z tobą porozmawiać, obejrzeć film i nawet tylko cię spotkać. A o czymś więcej to nawet nie myślę, bo wiem, że to nierealne. Ja wiem, że ty mnie już nie kochasz.- to co powiedział było piękne.

-Harry... ja....- zaczęłam, ale mi przerwał.

-Nic nie musisz mówić. Ja wiem jak jest. Powiedz mi tylko czy są jakiekolwiek szanse na to, że będzie tak jak kiedyś? Że będzie nas łączyło coś jeszcze mocniejszego?- spytała bacznie się mi przypatrując, a ja tylko spuściłam głowę.

-Nie wiem.- wyszeptałam.

-Przynajmniej wiem na czym stoję. To co idziemy?!- spytał tak jakby nie było rozmowy.

-Tak, jasne. Chodź.- wstałam z ławki i w ciszy poszliśmy do reszty.

-I co zmieniłaś zdanie?- spytał pełen nadziej Niall.

-Przykro mi, ale nie. Ale nie martwcie się. Kiedyś do was zawitam i nawet mnie już nie będziecie pamiętać.- powiedziałam, a potem obdarzyłam wszystkich uśmiechem.

-Nathalie nawet tak nie mów.- odparł Louis i mnie przytulił. 

-Przepraszam. Czy moglibyście zawieźć mnie do domu?- spytałam.

-Tak. Jasne. Wsiadamy i odwozimy Lię.- rozkazał Lou. Po chwili wszyscy siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy do mojego domu. Droga upłynęła nam w bardzo milej atmosferze. Tak jak dawniej- pełno śmiechu i żartów. Po trzydziestu minutach dojechaliśmy pod mój dom. Zapraszałam ich do środka, na początku odmawiali, ale w końcu się zgodzili. Z busa wyszłam jako pierwsza, później reszta. Na końcu wyszedł Liam i gdy zobaczył miejsce przed, którym staliśmy w jego oczach zobaczyłam łzy. Z resztą nie tylko ja, bo inni też byli zdziwieni jego reakcją. Pytali co się stało jednak on jak w amoku stał i wpatrywał się w mój dom, nasz dom. Z pewnością skojarzył fakty i wreszcie dowie się kim jestem. Nic nikt nie mówił przez chwilę. Nagle Liam podszedł do mnie i patrząc mi prosto w oczy zapytał: "Nathalie czy to ty?", a ja tylko delikatnie skinęłam głową patrząc się prosto w jego oczy. On natomiast mocno mnie przytulił i przez bardzo długi moment trwaliśmy w uścisku. Reszta tylko szeptała coś między sobą. Byli zdezorientowani.

-Lia, tak bardzo tęskniłem. Myślałem, że nie żyjesz. Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej prawdy?- spytał Liam.

-Liam co ci się dzieje? O czym ty mówisz? Stoi tu obok ciebie twoja dziewczyna, a ty przytulasz się z Lią?- zdenerwował się Zayn.

-Zayn spokojnie. Chciałbym wam kogoś przedstawić.- odparł Liam, a na twarzach reszty malowało się zdziwienie i mina typu " Co on pieprzy?".- To Nathalie, moja siostra.- gdy to powiedział cała reszta zaczęła się śmiać. Chyba nie uwierzyli.

-Hahaha tak, a Niall to moja dziewczyna.- zaśmiał się Zayn.- Liam chyba ci się do końca w głowie poprzewracało!

-Zayn, ale to jest prawda. Nie ma co się śmiać.- powiedziałam poważnie, a oni automatycznie przestali rechotać.- Jak nie wierzycie to chodźcie, udowodnię wam, że to prawda.

-Ale jak to możliwe?- spytał Malik.

-Co Zayn, nie wiesz skąd się dzieci biorą?-wypalił Lou, co spowodowało od nowa falę śmiechu.

Weszliśmy wszyscy do środka, zaparzyłam im herbatę. Wszyscy oprócz Liam'a zostali w salonie, bo on z kolei poszedł "zwiedzać" dom. Odwiedził stare kąty i przypomniał sobie kim tak na prawdę jest. Z zaparzoną herbatą poszłam do salonu, każdy się poczęstował, a ja przyniosłam albumy. Zaczęliśmy oglądać. A dokładniej oni, a ja siedziałam z nimi i odpowiadałam różne historie związane z poszczególnymi zdjęciami. Gdy Liam wszedł do salonu właśnie zaczęłam opowiadać historię o jego pierwszej dziewczynie. Ale gdy zrozumiał co zamierzam powiedzieć, podbiegł do mnie i przerzuciwszy mnie przez ramię zaczął biegać po całym domu. Ja cała roześmiana nawet nie protestowałam. Cieszyłam się, że jest tak jak kiedyś. I chodzi i tu tylko i wyłącznie o Liam'a. Bo z Harry'm jeszcze nic nie wiadomo. 

Pamiętam jak kilka lat temu, ktoś powiedział mi, żebym była ostrożna, gdy chodzi o miłość.
Tak też zrobiłam.
Byłam silna.
A co zrobię dalej? 


Witajcie skarby! Przychodzę z nowym rozdziałem, ostatnim rozdziałem. Teraz tylko jeszcze epilog i koniec tej historii. Jak myślicie co się będzie działo dalej?

Dziękuję wam za ilość i miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Jesteście wspaniałe.

A na końcu chciałabym wam zdradzić, że przygotowuję nowe opowiadanie. Tematyka wydaje mi się ciekawa, ale zobaczymy kto będzie czytał.

Proszę o liczne komentarze pod tym rozdziałem!
To już ostatni, więc się wysilcie, proszę was.


Ps. Epilog przewiduję w okolicach świąt. 

3 komentarze:

  1. Jejciu!!! Kocham ;) Szkoda że to już koniec ;<

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział(wspaniały blog, tylko szkoda że zbliża się do końca):D

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdzial boski... opowiadanie ekstra... pomysl z nowym wysmienity... mam nadzieje ze bedzie tak wspanialy jak ten... nie moge sie doczekac... buzaki wera :*

    OdpowiedzUsuń