środa, 24 lipca 2013

Rozdział 16 Bo przecież, nie można żyć bez powietrza...

Uwaga!

Ten rozdział dedykuję Lauren laur, która komentuje moje rozdziały. Jestem Ci niesamowicie wdzięczna. Dzięki! Jesteś wielka. 

Ps. Pozostałe rozdziały też będę dedykować pewnym osobą, które tu są ze mną. Na pewno będziecie docenione. 


Błagam, przeczytajcie notkę pod rozdziałem. To bardzo ważne. 






Rozdział 16 

Bo przecież, nie można żyć bez powietrza...




*Londyn*
*9 lipiec 2012*
*perspektywa Harrego*



Obudziłem się koło 7.00 i pierwsze co ujrzałem była moja dziewczyna. Nathalie leżała wtulona mocno we mnie z uśmiechem na twarzy. Pogrążona w śnie wyglądała uroczo. Mój skarb. Postanowiłem jej nie budzić i zrobić niespodziankę- śniadanie do łóżka. W tym celu wygramoliłem się z jej uścisku i udałem się do kuchni. Otworzyłem lodówkę, a tam nic. Pustka. Jak można nie mieć nic do jedzenia? No jak się pytam? Szybko ubrałem się i popędziłem do najbliższego sklepu. Zrobiłem dość duże zakupy i popędziłem z powrotem do jej mieszkania. Gdy wszedłem Lia jeszcze spała, więc po cichu udałem się do kuchni przygotować śniadanko. Postanowiłem usmażyć jajecznicę i zrobić herbatę. Po około 10 minutach, gdy wszystko było już gotowe poszedłem do salonu z jedzeniem na tacy. Usiadłem na kanapie obok słodko śpiącej Lii i delikatnymi pocałunkami zacząłem ją budzić. W miejscach gdzie przed chwilą znajdowały się moje wargi, ona się dotykała i drapała ciągle śpiąc. W końcu kucnąłem tak, że moja twarz była na przeciwko jej twarzy i złożyłem na jej ustach krótki pocałunek. Myśląc chyba, że to jakiś owad zaczęła go odganiać rękoma, a ja zacząłem się z niej śmiać. Dopiero wtedy otworzyła oczy i gdy uświadomiła sobie co robiła zaczęła się śmiać. Po chwili przestała się śmiać, zbliżyła się do mnie i złożyła na moich ustach delikatny pocałunek. Oddałem go, uśmiechając się przy tym. Po chwili odsunąłem się i podałem jej tacę z jedzeniem. Ucieszyła się. W jej oczach dostrzegłem radość, zaskoczenie, ale także miłość. Takie małe niebieskie iskierki.

-Proszę, kochanie. To dla Ciebie. Smacznego.- powiedziałem podając jej tacę.

-Och, dziękuję. Ale jak ty to zrobiłeś? Przecież ja nie mam nic w lodówce.- spytała zaskoczona.

-Zrobiłem zakupy.

-O! Kochany jesteś!- powiedziała i mocno mnie przytuliła, dając buziaka w policzek.

-No wiem. Cudowny jestem.- zaśmiałem się, a ona szturchnęła mnie w ramię.

-Nie pochlebiaj sobie.- dodała moja ukochana.

-Nie pochlebiam. A po za tym, co ty kochanie w ogóle jesz?

-Jedzenie?- zapytała bardziej retorycznie.

-Jedzenie? Przecież w lodówce nie było nic.

-Wczoraj jeszcze tak.

-Wczoraj? A co by było, gdybym nie zrobił zakupów?

-Zagłodziłabym się, wiesz?- spytała sarkastycznie.

-No wiem właśnie, dlatego masz to i wcinaj. W trybie natychmiastowym!- rozkazałem pokazująć na talerz.

-Dobra, dobra. Ale sama tego wszystkiego nie zjem.

-Zjesz.- stwierdziłem, po czym wziąłem do ręki łyżkę i zacząłem ją karmić. Poszło łatwo, bo cały czas śmiała się z moich min i poczynań, przy czym otwierała buzię, a samolot z jedzeniem wlatywał do środka. Jednak nie obyło się bez kilku katastrof. W wyniki, których byliśmy cali w jajecznicy, bo moja kochana nie przeżyje, gdy komuś nie odda. Po trzydziestominutowym jedzeniu śniadania poszedłem się oczyścić z resztek jedzenia i pojechałem do domu, bo o 10 mam wywiad, czyli za półtorej godziny. Czule pożegnałem się z Lią i  odjechałem taksówką. Byliśmy umówieni o 18 w klubie Mix, godzinę przed jej występem.




*Londyn*
*9 lipiec 2012*
*perspektywa Lii*

Gdy Harry pojechał, poczłapałam do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Umyłam włosy, obmyłam się z resztek smacznej jajecznicy, po czym wyszłam z kabiny i owinięta  puszysty ręcznik popędziłam poszukać jakichś ubrań. Otworzyłam szafę i zaczęłam grzebać w mojej garderobie. Po chwili wyciągnęłam spodnie i szarą koszulkę.






 Ubrałam się w ten zestaw i postanowiłam ogarnąć trochę mieszkanie. Włączyłam muzykę w TV i w rytm muzyki zaczęłam chodzić po mieszkaniu sprzątając. Po godzinnej "pracy" przy relaksujących piosenkach udałam się do salonu, aby obejrzeć wywiad z chłopakami w telewizji. Włączyłam odpowiedni kanał i po kilku reklamach zaczął się program.

-Witajcie! Dzisiaj w studio gościmy słynny boysband. Przed wami One Direction!- zapowiedziała ich jakaś po 40 prezenterka, a po chwili wbiegli kolejno Niall, Louis, Zayn, Liam i mój Harry. Na początku dostawali chłopcy kilka pytań dotyczących ich nowej płyty, koncertów itp. Szczerze mówiąc to dużo się dowiedziałam. Wcześniej nie wiedziałam kompletnie nic. Nawet Harry mi mało o tym opowiadał. Pamiętam, że jak się poznaliśmy wspominałam coś o sławie, a on nic nie powiedział. Hahha.

*retrospekcja*


- Tak. Tańczę, z resztą jak widziałeś w klubie.
 
-A no takk. Nie poznałem cię teraz. Sorry.
 
 - Spoko nic się nie stało. Przecież nie jestem sławna i ty chyba też nie...
 
- No tak właściwie to..... Nie ważne. Teraz twoja kolej.
 
- Czym się interesujesz?
 
- Muzyką, piłką nożną, samochodami i chyba tyle. A ty?
 
- Tańcem, no trochę muzyką, motorami, piłką nożną też.
 
- Na serio? A zakupy?
 
- Szczerze?- zapytałam, na co kiwnął potakująco głową.
 
- Nienawidzę zakupów. To dla mnie męczarnia.
 
- Boże... Znalazłem swój ideał...- powiedział podnosząc głową ku niebu.
 
-Głupek.- powiedziałam przez śmiech, na co wystawił mi język.
 
- Ty się śmiejesz, a ja mówię całkiem serio.- powiedział z całkiem poważną miną.
 
- Głupek, zdania nie zmieniłam.


*koniec retrospekcji*



Skończyłam wspominać i wróciłam do oglądania wywiadu. Teraz padły pytania o związki chłopców.

-Niall, nadal jesteś wolny?

-Nie, nie jestem wolny. Mam dziewczynę, Patricię.

-O! Brawo. Widzę, że e twym życiu Niall zaszły małe zmiany.- podtrzymywała temat prezenterka. 

-Nie takie małe, baardzo ją kocham.- sprostował Horan. Następnie prowadząca zapytała o związki Zayna, Louisa i Liama, a na końcu przeszła do Harrego.

-Harry, musisz się nam z czegoś wytłumaczyć. Spójrzmy na zdjęcie.- powiedziała, a na wielkim ekranie pojawiło się nasze wspólne zdjęcie, na którym z Hazzą się całujemy. 

-Więc Harry, co to za dziewczyna?

-Moja dziewczyna. - odpowiedział szczerząc się. 

-O! Widzę, że ktoś skradł serce największemu flirciarzowi z zespołu.- zaśmiała się prezenterka.

-Tak, to cudowna dziewczyna i najbardziej w świecie ją kocham.- dodał Misiek.

-W takim razie gratuluję i życzę Wam szczęścia.

-Dziękujemy.

-Jeżeli się nie mylę to z twoją dziewczyną ostatnio w The Times pojawił się artykuł?- podtrzymywała  temat kobieta.

-Tak, Nathalie jest tancerką. - dodał Harry,  a później przeszli do kolejnego tematu, jakim była ich trasa koncertowa.  Misiek mi coś o niej wspominał, ale nie mówił dokładnie kiedy jest. A tu jak się okazało zaczyna się ona za tydzień, a trwa miesiąc. 


Gdy wywiad z chłopkami się skończył postanowiłam zaczerpnąć trochę więcej informacji o ich zespole, karierze itp. Dodatkowo dowiedzieć się, jak żyło się mojemu bratu, gdy ja byłam w domu dziecka. W tym celu włączyłam laptopa i szybko wystukałam na klawiaturze One Direction.  Było aż około 
887, 000, 000 wyników. Zaczęłam przeglądać po kolei wszystkie strony, uważnie czytając i analizując każdą wiadomość. Dowiedziałam się, że zajęli oni 3 miejsce w VII brytyjskiej edycji X- Factora, po czym podpisali kontrakt z wytwórnią Syco Music.  Już wiem, do jakiego programu poszedł mój brat. Szczerze gratuluję im sukcesów. Mają ogromny talent, wszyscy. Jestem z nich dumna. Poczytałam jeszcze trochę o nich i posłuchałam ich piosenek. Gdy skończyłam "śledztwo" o 1D, zajrzałam na fb i tt, po czym wyłączyłam laptopa i udałam się do kuchni, by przyrządzić sobie jakiś obiad, bo zbliżała się już godzina 13. Otworzyłam lodówkę i dostałam szoku. Była pełniutka. Harry kupił mi chyba wszystkie możliwe artykuły spożywcze. Jaki on kochany. Zrobiłam sobie dwie kanapki z serem, które pochłonęłam w szybkim tempie. Posprzątałam po posiłku i po krótkim namyśle postanowiłam, że upichcę coś. W prawdzie  nie umiałam gotować, ale za to jako tako wychodziło mi pieczenie różnego rodzaju smakołyków. Dziś postawiłam na babeczki. Wyjęłam potrzebne składniki i zaczęłam przygotowywać ciasto. Po kilku minutach babeczki piekły się już w piekarniku, odziane w foliowe foremki. Gdy one doprowadzały się do stanu spożycia, ja wzięłam się za przygotowywanie mas, które będą zdobić wierzch moich smakołyków. Po 10 minutach polewy były gotowe i czekałam tylko na babeczki, które powinny być gotowe za 15 minut. W tym czasie ogarnęłam trochę w kuchni, a gdy skończyłam wyjęłam wypieki i ładnie udekorowałam. Bomba kaloryczna, pomyślałam. Ale na sam widok tych babeczek, aż ślinka cieknie. Na początek zjadłam 3, a resztę zostawiłam na później. Było ich dużo, około 40 więc postanowiłam podzielić się nimi z chłopakami, Mo i Cią. Co będę się sama tuczyć. 




Posprzątałam do końca w kuchni i poszłam na balkon zapalić. Staram się ograniczyć palenie, ale jak nałóg to nałóg- długo się nie wytrzyma. Sięgnęłam po paczkę niebieskich Nevad i wyjęłam z niej jedną fajkę. Szybko ją wypaliłam. Później wzięłam drugą. Kocham ten smak. Zaciągałam się długo, po czym wypuszczałam wolno dym, robiąc kółka. Uwielbiam zapach dymu papierosowego. Posiedziałam jeszcze na balkonie pół godziny, wypalając przy tym w sumie 3 papierosy i obserwując dokładnie okolicę. Było tu cicho, co jak dla mnie było na plus.





 Weszłam do środka, spojrzałam na zegarek, który wskazywał 16:30 i stwierdziłam, że powinnam się już szykować. Miałam 1,5 godziny do spotkania z Harrym. Otworzyłam szafę i powoli zaczęłam przeglądać wszystkie moje ciuchy. Chciałam wybrać jakąś ładną sukienkę, ale w ostateczności zdecydowałam się na spodenki z czerwonym topem. Dobrałam do tego buty i kilka dodatków, a później się w to ubrałam.



Zrobiłam jeszcze lekki makijaż, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Gdy wybiła 17.30 zamówioną wcześniej taksówką pojechałam do klubu, gdzie dotarłam spóźniona piętnaście minut. Szybkim krokiem weszłam do środka i podeszłam od razu do mojego Miśka, który siedział przy barze i popijał sok. 

-Cześć, skarbie.- przywitałam się.

-Hej.- odpowiedział namiętnie całując mnie w usta.

-Co tam?- spytałam.

-Myślałem, że już nie przyjdziesz.

-Były korki, wybacz.- wytłumaczyłam się.

-No nie wiem, nie wiem. Jak ładnie przeprosisz.- zaśmiał się, a ja zaczęłam składać na jego policzkach delikatne całusy, przy okazji robiąc mu malinkę na szyi oraz przytulałam go. 

-Przepraszam.- wyszeptałam cicho tuż przy jego wargach. 

-Och, nie mógłbym nie przyjąć takich przeprosin.- zaśmiał się, całując mnie w usta.

-Wiem przecież.- powiedziałam śmiejąc się. Pogadaliśmy jeszcze chwilę, po czym czmychnęłam na scenę. 

-Witajcie kochani! Zaczynamy.- przywitałam się, a "widownia" odpowiedziała mi brawami. Zaśpiewałam pierwszą piosenkę- What the Hell. Później drugą- Rabiosa, przy okazji tańcząc do niej. Na końcu zaśpiewałam Umbrella

Włącz:



Po skończonym występie zeszłam ze sceny i udałam się do Miśka, z którym po chwili wyszłam z klubu. Tego wieczora postanowił pokazać mi London Eye. Udaliśmy się tam spacerem. Szliśmy wtuleni w siebie przez park, gdzie po raz pierwszy pokazał mi Hazza. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a Harry wymyślał cudowne plany na przyszłość. Zaplanował nasz ślub i wesele. Cała ceremonia miała odbyć się na plaży, przy zachodzie słońca. Oraz podróż poślubną, na którą wybierzemy się na wyspę Bora bora. Powiedział, że nasza córka będzie nazywać się Darcy i będzie tak samo piękna jak ja. Że kiedyś kupimy ogromny dom z basenem, gdzie będziemy mieszkać całą rodzinką- my, nasze dzieci, pies i kot. Że będziemy dużo podróżować i zwiedzać. Obiecał, że zawsze będziemy razem i będziemy szczęśliwi. Wierzyłam mu. W tamtym momencie nie przejmowałam się chorobą, tylko cieszyłam się chwilą i głośno śmiałam się z jego pomysłów. Po długim spacerze wreszcie dotarliśmy do wyznaczonego wcześniej miejsca i wsiedliśmy do kopuły. Stanęliśmy wtuleni w siebie przy szybie i rozkoszowaliśmy się cudnym widokiem. Londyn z góry był naprawdę cudowny, do tego w nocy... ach... bajka. 



-Harry?- odezwałam się cicho.

-Hmm?- spytał odwracając mnie tak, byśmy spojrzeli sobie prosto w oczy. 

-Kocham Cię i nigdy nie przestanę. Pamiętaj, choćby nie byłoby mnie przy tobie, gdybym odeszła to pamiętaj, że na świecie istniała osoba, która kochała Cię nad życie. Ale nie pamiętaj jej twarzy, zachowania. Zapomnij ją, ale nie zapomnij, że byłeś dla niej wszystkim.- powiedziałam, czując jak łzy napływają mi do oczu.  

-Ej, głuptasie. Nie wygaduj takich bzdur. Zawsze będziemy razem. Słyszysz?- uspokajał mnie, w jego oczach widziałam troskę i miłość. Nie mogę do stracić, nie mogę umrzeć.

-Harry!- popatrzyłam na niego stanowczo- Harry, obiecaj. Proszę.-zażądałam.

-Ale my...

-Obiecaj.- powiedziałam ostro.

-Dobrze, obiecuję. Kochanie, tylko nie płacz. Dobrze? Wszystko jest okey.- pocieszał mnie, wycierając słone łzy spływające po moim bladym policzku. Pokiwałam tylko głową i mocno się w niego wtuliłam. On objął mnie ramionami i kołysał się lekko na boki. Czułam się przy nim bezpieczna. Wiedziałam, że w jego ramionach nic mnie nie grozi. Że jesteśmy jednością, którą trudno rozdzielić.

-Skarbie, a co Cię tak naszło na takie obietnice?- spytał odchylając się tak, by spojrzeć mi w oczy.

-Bo Cię kocham.

-Ja ciebie też, najmocniej na świecie.Jesteś moja na zawsze.- dodał.

-No właśnie.- wyszeptałam pod nosem.

-Co "no właśnie"?- spytał. 

-Bo przecież, nigdy nie można być pewnym, że ma się kogoś na zawsze, tylko dla siebie i na wyłączność. Bo można stracić ukochaną osobę w ciągu sekundy i nie zdążyć powiedzieć jej jak jest dla nas ważna, jak jest nam potrzebna, że bez niej nie potrafimy żyć. Jak się ją kochało, kocha i będzie kochać dalej. Nawet nie zdążysz się odwrócić, a jej już nie będzie, przepadnie, zniknie, odpłynie i nie wróci. Czas się skończy a ty nagle zostaniesz sam i zrozumiesz, że to ona była sensem twojego życia, twoim życiem i powietrzem. Że to dzięki niej nauczyłeś się kochać, żyć, cieszyć chwilą i nie myśleć o przeszłości. Wiesz, człowiek zbyt późno pojmuje o co warto walczyć. Co jest warte jego uwagi i poświęcenia. Dopiero, gdy to straci, uświadamia sobie, że jest to dla niego cholernie ważne i nie może bez tego żyć. Bo przecież, nie można żyć bez powietrza.-wydusiłam. Harry patrzył na mnie oczami pełnymi zrozumienia, zaskoczenia i w pewnym sensie zdezorientowania. Nie mógł zrozumieć moich słów w pełni, bo nie wie, że jestem poważnie chora i tak naprawdę jutro może mnie nie być.

-Rozumiem.- skomentował moją wypowiedź, a następnie mocno przytulił mnie do siebie i zaczął całować w skroń. Później wróciliśmy do swoich domów. Harry odprowadził mnie do samego mieszkania, gdzie jeszcze ugościłam do ciepłą herbatą, bo trochę zmarzliśmy, mimo że było lato, noce były chłodne. Po godzinie pojechał do siebie, a ja po wzięciu gorącej kąpieli udałam cię do krainy Morfeusza... Śniąc o raju, o Harrym. 



Witam was skarby moje! Tak, to ja. Zawitałam z kolejnym rozdziałem- 16! Jak się wam podoba? Proszę o komentarze. Mam do załatwienia kilka spraw, więc po kolei:

1. Przewiduję jeszcze około 6 rozdziałów + epilog. Ewentualnie liczba rozdziałów może powiększyć się od 1 do 2. 

2. Dziękuję wam za tak dużą liczbę wyświetleń, jak dla mnie. Prawie 2,400 osób odwiedziło mojego bloga. Stokrotne dzięki.

3. Chciałabym wiedzieć jakie chcecie zakończenie tej historii: dramatyczne i smutne czy może happy end? Odpowiedzi proszę w komentarzach. 

4. Jestem smutna. Rozdział 15 wyświetlony był 43 razy, a pojawiło się tylko 5 komentarzy z od was z oceną rozdziału. Szkoda, że tak mało. Nie wiem ile was tu jest, skoro tak mało osób komentuje. Wystarczy naprawdę bardzo krótki komentarz, nawet kropka, czy cokolwiek. Chcę po prostu byście zostawili jakiś ślad po sobie. Bo już sama nie wiem, czy dalej opłaca się prowadzić bloga?  To ważne.  


Pozdrawiam

Dija;)

Czytasz= Komentujesz






wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 15 Jestem w niebie, albo wyżej! Mam swojego Anioła.

Rozdział 15

Jestem w niebie, albo wyżej!
Mam swojego Anioła.



*Londyn*
*8 lipiec 2012*
*perspektywa Lii*

Był to już mój drugi poniedziałek w Londynie. Tak, mieszkam tu już tydzień. Wydaje się, że krótko. Prawda, te siedem dni minęło bardzo szybko, a w dodatku tak intensywnie. Właśnie...

Wczorajszy dzień był hmm... jakby to ująć. Był nieziemski, cudowny, zajebisty, wspaniały, genialny... wyjątkowy i magiczny, na pewno.
Spędziłam go z Harrym, moim... moim chłopakiem?
OMG!
To jeżeli on jest moim chłopakiem, to znaczy, że ja.. ja jestem jego dzie-e-wczyną?

Nie wieżę! Ktoś tu sobie ze mnie jaja robi. Nie?

Jestem w niebie, albo wyżej!
Mam swojego Anioła. Kocham go!


Leżałam na łóżku już od jakieś godziny i cały czas zaprzątałam sobie głowę takimi typu myślami, jak powyżej. Co ja poradzę na to, że nie mogę przestać o nim myśleć. Gdzie bym nie spojrzała wszędzie go widzę i każda rzecz mi się z nim kojarzy. Obsesja? Uzależnienie? Nie? To po prostu MIŁOŚĆ!

Nagle zadzwonił telefon. Otrząsnęłam się i sięgnęłam po telefon leżący na małej komodzie obok łóżka. Nie patrząc kto dzwoni od razu odebrałam.

-Halo?- zapytałam smutnym głosem, ale gdy usłyszałam ten zachrypnięty głos od razu humor mi się poprawił.

-Hej kotku!- przywitał się Harry.- Czego taka smutna jesteś?

-Tęsknię.- odpowiedziałam weselszym głosem.

-Ooo, ja też. Ale zaraz się zobaczymy. Co ty na to?

-Jak na lato.- zaśmiałam się i on też.

-To za 2 godziny będę u ciebie. Weź też Patricię. Pomożemy trochę Niall'owi i pójdziemy na podwójną randkę.

-Podwójna randka? Brzmi ciekawie.... Nie mogę się doczekać.

-To widzimy się za 2 godzinki?- upewniał się.

-Oczywiście skarbie.

-To do zobaczenia kochanie!

-Pa! Pa!- pożegnałam się z swoim chłopakiem i od razu zadzwoniłam do Cii. Po 2 sygnałach odebrała.



-Słucham?- spytała zaspanym głosem.

-Widzimy się za godzinę u mnie. Ładnie się ubierz, bo mamy podwójną randkę.

-Co? Drugi raz mnie nie wyciągniesz!

-Chcesz się przekonać? Dobra jeżeli nie idziesz to po pierwsze: Niall'owi będzie smutno, a po drugie nie dowiesz się z kim jestem w związku!- powiedziałam stanowczo i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Wiedziałam, że przyjdzie.

Wstałam i poszłam do kuchni przygotować sobie jakieś śniadanko. Dziś byłam wyjątkowo głodna, jak nigdy po prostu. Niewiarogodne!

Otworzyłam lodówkę, a tam prawie nic. W białej przestrzeń, którą oświetla światło niewielkiej lampi znajduje się tylko masło, ser żółty i jeden pomidor oraz sok pomarańczowy. Będzie uczta, pomyślałam i wyjęłam produkty z lodówki. Jakim cudem nie robiąc przez tydzień zakupów jeszcze żyję? Tak mało jem czy jak mnie nie ma w domu podkrada się tu gang Smerfów i zapierdzielają mi wszystko z lodówki? Hmmm... z pewnością to drugie. Tak.

Wyjęłam jeszcze chleb, a dokładniej jego pozostałości i przyrządziłam sobie posiłek. Nie ma co, głodna będę. Ale lepsze to, niż nic. Po jakiś 30 minutach podczas których przygotowałam, zjadłam kanapki, a później trochę ogarnęłam w mieszkaniu poszłam wziąć szybką kąpiel. Poczłapałam do łazienki, zdjęłam piżamę i wskoczyłam pod prysznic. Odkręciłam kurek i poczułam walę gorąca, która ogarnia moje ciało. Tego mi było trzeba. Obmycia się z wszystkich problemów, myśli i zmartwień. Taki tam relaks.

Po 10- minutowej kąpieli wyszłam z kabiny i wytarłam się puszystym, niebieskim ręcznikiem. Wskoczyłam znowu w piżamkę i zaczęłam suszyć włosy. Po kolejnych 10 minutach miałam je już całkowicie suche. Dziś zapowiadało się na gorący dzień, więc postanowiłam trochę "po majstrować" z włosami i w coś je upiąć. W upalny dzień stanowiły niemały kłopot. Postanowiłam związać je tym razem w kokardkę przy okazji odkrywając tatuaże (wszystkie tatuaże są w rozdziale 5 pokazane).


kokarda






Była już prawie 10 i Harry miał przyjechać za jakąś godzinę. Nie wyrobię się!
Zrobiłam delikatny makijaż, czyli pomalowałam oczy tuszem i lekko podkreśliłam je kredką. I bez tego były one duże i ciemne. Następnie popędziłam do sypialni, a otworzyłam szafę i zaczęłam wybierać ciuchy. Taki dylemat! Przeglądałam już chyba z 5 raz wszystko i na nic nie mogłam się zdecydować, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć i ujrzałam w nich Pati.

-O! Jak dobrze, że jesteś! Musisz mu pomóc coś wybrać. Kompletnie nie wiem co założyć.- krzyknęłam na "dzień dobry".

-Też Cię miło widzieć.- powiedziała pod nosem i po wejściu do mojego pokoju zaczęła przeglądać ubrania. Ja natomiast walnęłam się na łożko i przyglądając się Cii czekałam na decyzję Niebios ( Patiricii).

Cia była ubrana dziś w:


strój Patricii


Po chwili wyciągnęła z szafy kremową koronkową sukienkę i podała ją mi, a ja patrząc zdziwiona zapytałam się jej:

-To ja coś takiego mam w ogóle?

-Haha tak, a skąd bym ją wzięła inaczej.

-Nie wiem, może jesteś czarodziejką.- zaśmiałam się i popędziła ubrać strój.
Patricia czekała w salonie oglądając jakieś pierdoły w TV, a ja dobierałam dodatki, gdy po raz drugi tego dnia rozległ się w mieszkaniu dźwięk dzwonka. Patricia poszła otworzyć. Do mieszkania weszli chłopcy i zaczęli z nią głośno rozmawiać. Po chwili ucichł zachrypnięty głos Harrego i słyszałam tylko śmiechy Patricii i Horana. No nie, wygryźli mojego chłopaka. Ale cieszę się, że nie wstydzą się tylko śmiało rozmawiają o wszystkim.

mój strój (Lii, oprócz kapelusza)


Gdy byłam już gotowa, ubrana w śliczną koronkową sukienkę, sandały na obcasie i miałam dobrana dodatki skierowałam się do salonu i się przywitałam:

-Witajcie!- powiedziałam, a wszystkie trzy pary oczu skierowały się na mnie. Niall odezwał się pierwszy uśmiechając:

-Cześć Lia.- powiedział, a ja się do niego uśmiechnęłam, po czym popatrzyłam się na mojego chłopaka, który stał i się we mnie wpatrywał. Stanęliśmy na przeciw siebie i wpatrywaliśmy się w siebie. Boże, jak ja go kocham, pomyślałam. On natomiast po chwili jakby otrząsnął się z transu, uśmiechnął się szeroko, a potem przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Słyszałam tylko głośne "Awww" naszych towarzyszy. Później mocno się wtuliłam w jego tors, a on mnie objął rękoma. Cudownie jest poczuć, że jesteś dla kogoś ważna. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy usłyszeliśmy głos Cii.

-I nie powiedziałaś mi, że jesteście razem!

-Nie było okazji.- odpowiedziałam.

-A nie było, było.

-Oj tam, oj tam.

-Och, niech ci będzie. Gratuluję wam kochani.- pogratulowała nam, przytulając.

-Dziękujemy.- odpowiedział Harry, dodając po chwili- Mam nadzieję, że my wam będziemy niedługo gratulować.- popatrzył się znacząco na Nialla, który, tak samo jak Patricia oblał się rumieńcem.

-Hmm... to gdzie nas zabieracie?- zapytałam.

-Na spacer po Londynie, pasuje?- odpowiedział Harry, łapiąc mnie za rękę.

-Pewnie, mało do tej pory zwiedzałam.  Prawie nic.- odpowiedziałam.

-Naprawdę? To teraz koniecznie musimy iść. Nie może być tak, że mój skarb nie zwiedzał Londynu.- oburzył się mój chłopak, a ja dałam mu całusa w policzek, po czym szepnął mi do ucha:

-Ślicznie wyglądasz, kochanie.- a ja oblałam się rumieńcem.

Po chwili wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy w kierunku centrum. Szliśmy powoli cały czas się śmiejąc i głośno rozmawiając. Horan i Osmen szli kilka metórw przed nami, a ja z Harrym szliśmy zaraz za nimi trzymając się za ręce. Opowiadał mi o swojej rodzinie, znajomych i przyjaciołach.

Najpierw poszliśmy zobaczyć Big Ben, Pałac Buckingham, Pałac Westminsterski i Tower of London. Robiliśmy sobie przy tym zdjęcia i dużo się śmialiśmy. 


Na koniec zawitaliśmy do Nandos, bo Pati i Niall byli baaardzo głodni. Oni i mój Misiek zamówili takie duże porcje burgerów, a ja małą porcję frytek. Po jakieś godzinie wszyscy najedzeni i gotowi pojechaliśmy taksówką do Mix'a. Zostało mi 35 minut do występu. Jakieś 5 minut przed startem weszliśmy do klubu. Harry, Cia i Horan poszli do Mo i Zayn'a, którzy siedzieli przy stoliku w rogu sali. Nie zdążyłam się nawet z nimi przywitać, tylko od razu wbiegłam na scenę. Przywitałam się z publicznością i zaczęłam śpiewać pierwszą piosenkę, którą było: Your Body, Christiany Aguilery. Następnie zaśpiewałam: Hurt.
Kolejną piosenką była: Candyman, gdzie razem z dziewczynami do niej zatańczyłyśmy. Po zakończonym występie otrzymałyśmy oklaski i zeszłyśmy ze sceny. Razem podeszłyśmy do chłopaków. Przywitałam się z Zayn'em, a potem usiadłam obok Harrego, a on objął mnie delikatnie ręką i przyciągnął do siebie, całując w głowę, na co usłyszeliśmy tylko głośne "awww".

-Jak wy słodko razem wyglądacie. Gratuluję.- powiedziała Rose, a Malik do niej dołączył. Pogadaliśmy chwilę, ale po chwili Zayn z Rose wyszli, a za nimi za jakieś 10 minut wyszli Cia i Niall. Mmm... coś się kroi. Zostaliśmy sami.

-To co skarbie, my też się zbieramy?- spytałam.

-Tak, ale nie do domu.

-No to gdzie?

-Na romantyczny spacer wzdłuż Tamizy. Masz ochotę?- zaproponował.

-Z tobą zawsze.- powiedziałam całując do w usta. Wyszliśmy i skierowaliśmy się w stronę Tower Bridge. Było cudownie. Można by rzec: jak z filmu. Ciepły, letni wieczór, na niebie świecą gwiazdy i Księżyc, wokół nas spacerowali zakochani. Pięknie.

Szliśmy cały czas przytuleni do siebie. Nie przejmowaliśmy się innymi. Byliśmy tylko my. I nikt więcej. Pogrążeni w rozmowie o wspólnej przyszłości czułam się szczęśliwa, a zarazem smutna. Wszystko tak pięknie wygląda, ale... ale ta moja przeklęta choroba rujnuje wszystko. Ale nie to jest teraz najważniejsze. Teraz liczy się tylko moja miłość do Harrego, mojego Miśka.

Spacerowaliśmy sobie spokojnie wzdłuż Tamizy, trzymając się za ręce, gdy nagle pojawił się przed nami jakiś chłopak z aparatem, wystraszyłam się. Ale po chwili uprzytomniałam i stwierdziłam, że to paparazzi. Harry automatycznie osłonił mnie, aby nie było mnie za bardzo widać. Ale i to tak było bez sensu, bo pewnie jutro już w TV pojawią się plotki o nas i różne komentarze. Gdy chłopak zauważył, że nie chcemy być fotografowani krzyknął:

-Ej, Harry Styles, pochwal się swoją dziewczyną!- poczułam jak Hazza poluźnia uścisk i pytająco spogląda na mnie. Ja skinęłam delikatnie głową i powoli odsunęłam się od niego. Przybliżyliśmy się do siebie i mocno wtuliliśmy się w siebie, potem Harry zaczął mnie czule całować.







-Proszę!- krzyknął mój Misiek i razem zaczęliśmy biec przed siebie, trzymając się za ręce zostawiając z tyłu zdziwionego fotografa. Biegnąc poczułam krople deszczu, które delikatnie muskały moją skórę. Po chwili Harry się zatrzymał, mocno przyciągając mnie do siebie. Zaczął mnie namiętnie całować, a ja oddawałam pocałunki. Zaraz jednak się odsunął i szybkim ruchem wziął mnie na ręce i zaczął kręcić wokół własnej osi. Zaczęłam się śmiać widząc jego poczynania. Po chwili postawił mnie na ziemi, oddalił się krok i krzyknął na cały głos: "Kocham Nathalie najmocniej na świecie!", zaczęłam się śmiać, jednak po chwili wykrzyczałam: "Kocham Harrego jak nikogo innego!". On następnie przybliżył się do mnie i zaczął całować, deszcz, który jeszcze przed chwilą delikatnie kropił, zaczął padać niemiłosiernie. A mój Misiek odsunął się ode mnie, zdjął swoją marynarkę i założywszy mi ją na ramiona wziął na barana. Protestowałam, ale on był nieugięty i po chwili biegł już ze mną na plecach w stronę postoju taksówek. Po niecałych 5 minutach postawił mnie przy czarnym aucie i otworzył drzwi. Szybko wskoczyłam do środka, a on za mną.

-Dobry wieczór.- przywitaliśmy się z taksówkarzem.

-Dobry, dobry. O! Koga ja tu widzę? Czy mnie oczy nie mylą?- zapytał się taksówkarz, a my z Hazzą patrząc na siebie wybuchliśmy śmiechem, przypominając sobie ostatnią sytuację w taksówce.

-Nie, nie myli się Pan.- odpowiedział Misiek.

-A nie mówiłem, cudownie razem wyglądacie.- zarzekał się taksówkarz, który gdy lekko znokautowałam Harrego odwoził nas do jego domu i myślał, że jesteśmy parą. Hahah. Nie mylił się.

-Dziękujemy.- odrzekliśmy jednocześnie, a potem podałam adres mojego mieszkania. Droga minęła spokojnie, bez rozmów. Siedziałam wtulona w Loczka i analizowałam cały dzisiejszy dzień. Harry chyba robił to samo, bo wpatrywał się w okno z zamyślonym wyrazem twarzy. Gdy dojechaliśmy pod moją kamienicę pierwszy wysiadł Harry, a ja za nim. Poprosił taksówkarzowi, żeby zaczekał, a ja jęknęłam:

-Ej, myślałam, że wejdziesz.

-A....a mogę?- spytał zdziwiony i zawstydzony.

-No oczywiście, że tak, głuptasie.- powiedziałam, a na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Automatycznie kazał kierowcy jechać, po czym trzymając się za ręce weszliśmy do mojego mieszkania. Pierwsze co zrobiłam to przebrałam się w coś wygodniejszego i Harry też. Ja byłam w piżamce, a on w bokserkach. Potem ułożyliśmy się wygodnie na kanapie u mnie w salonie i wtuleni w siebie oglądaliśmy film, horror. Za każdym razem, gdy była jakaś straszna scena Harry mnie mocniej przytulał i dawał delikatne pocałunki w usta. Och, jak słodko. Jak ja go kocham. Leżeliśmy, Misiek całował mnie delikatnie w szyję, a ja cicho chichotałam, gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Sięgnęłam po telefon, leżący na ławie i odczytałam wiadomość, której treść brzmiała:


"Dziękuję Ci, kochana i Harremu też. Dzięki wam mam chłopaka! Kocham i całuję. Patricia."




O razu odpisałam:


"Szczęścia gołąbeczki. :* "


Zaczęłam się śmiać, a Harry patrzył się na mnie dziwnie, ale po chwili on również dostał wiadomość SMS. Przeczytał i też zaczął się szczerzyć.

-Co? Niall się pochwalił dziewczyną i dziękował Ci?-spytałam znowu kładąc się obok niego.

-Tak, skąd wiedziałaś?

-Przed chwilą dostałam podobną wiadomość od Pati.- odpowiedziałam, a Harry powrócił do poprzedniego zajęcia, czyli całowania. Po chwili dołączyłam do niego. Po 20 minutach tego typu pieszczot wróciliśmy do oglądania filmu. Poczułam się śpiąca i usnęłam w ramionach mojego Anioła...




Witajcie po tak długiej przerwie!

Bardzo was przepraszam, ale nie miałam weny w ogóle ostatnio, ani czasu.

Wiecie wakacje itp. Ale dzisiaj siadłam i dokończyłam rozdział. 

Jak się wam podoba?

Jeszcze raz przepraszam!


Pozdrawiam

Dija;)














niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 14 Sposób w jaki na nią patrzy...

Rozdział 14

Sposób w jaki na nią patrzy...






*Londyn*
*5 lipiec 2012*
*narracja 3-osobowa*


Nathalie weszła do mieszkania i zaczęła przygotowywać się do występu. Na dzisiejszy wieczór wybrała: białą sukienkę i białą torebkę oraz czarne buty na wysokim obcasie. Do tego zrobiła sobie mocny makijaż, a włosy ułożyła w tzw. artystyczny nieład. 

Zestaw z 2013-06-08
strój Lii



O 18.55 weszła do klubu i ruszyła w stronę stojącej przy barze Rose.

-Witaj Rose.- przywitała się.

-Cześć. Ślicznie wyglądasz.- odpowiedziała Mo.

-Dziękuję. 

-To co zaczynamy pomału. 

-Jasne.- przytaknęła i ruszyła na scenę rozglądając się za Harrym, który zawsze przychodził na jej występy, ale jednak dzisiaj go nie było. Trudno, pomyślała i weszła na podest. Wzięła mikrofon i zaczęła mówić:

-Witam was wszystkich. Bardzo cieszę się, że cały czas przychodzicie tutaj. Dzisiaj będą śpiewłane tylko piosenki Lany Del Rey. A więc, zaczynamy. Na początek piosenka Video games.- zaczęła śpiewać. Odpłynęła w dźwiękach tej piosenki. Gdy kończyła ją śpiewać do Mix'a wszedł Harry. Ucieszyła się. Bardzo go lubiła, a może coś więcej? Posłał jej uśmiech, który odwzajemniła. Podszedł pod scenę i cały czas przyglądał się Lii. on też coś do niej czuł. Tylko on był tego pewien, a ona się bała przyznać do uczucia. Skończyła śpiewać i zapowiedziała kolejną piosenkę:

-Dark Paradise.- zaczęła śpiewać, kołysząc się lekko. Harry cały czas się jej przyglądał, wyglądała prześlicznie. Ona czuła bez przerwy jego wzrok na sobie, ale nie krępowała się, wręcz przeciwnie. Lubiła sposób w jaki na nią patrzy. Jest on taki inny, bardziej czuły. 
Później zaczęła śpiewać Young and Beautiful. To także wyszło jej pięknie. Było to jej ulubiona piosenka Lany. Uwielbiała tekst, który był tak prawdziwy....



I've seen the world/ Widziałam świat.

Done it all, had my cake now./ Zrobiłam już wszystko, miałam swój 

deser

Diamonds, brilliant, and Bel-Air now./ Teraz mam diamenty, brylanty i 

Bel Air*.

Hot summer nights mid July./ Gorące letnie wieczory w połowie lipca.

When you and I were forever wild./ Kiedy ty i ja byliśmy zawsze dzicy.

The crazy days, the city lights./ Szalone dni, światła miasta.

The way you'd play with me like a child./ Sposób, w jaki bawiłeś się ze 

mną jak dziecko.





Will you still love me when I'm no longer young and beautiful?/ Czy 

nadal będziesz mnie kochał, kiedy nie będę już 

młoda i piękna?

Will you still love me when I got nothing but my aching soul?/ Czy nadal 

będziesz mnie kochał, gdy nie będę miała niczego prócz udręczonej 

duszy?

I know you will, / Wiem, że będziesz,

I know you will, /Wiem, że będziesz,

I know that you will /Wiem, że będziesz,

Will you still love me when I'm no longer beautiful?/ Czy nadal będziesz 

mnie kochał, kiedy nie będę już piękna?





I've seen the world, lit it up as my stage now./ Widziałam świat, 

rozjaśniłam go jak moją scenę.

Channeling angels in, the new age now./ Wprowadzam teraz anioły w 

nową erę.

Hot summer days, rock and roll./ Gorące letnie dni, rock and roll.

The way you'd play for me at your show./ Sposób, w jaki grałeś dla mnie

 podczas swojego występu.

And all the ways I got to know./ I wszystkie sposoby, na jakie przyszło

 mi poznać.

Your pretty face and electric soul./ Twoją piękną twarz i elektryzującą

 duszę.






Will you still love me when I'm no longer young and beautiful?/ Czy 

nadal będziesz mnie kochał, kiedy nie będę już młoda i piękna?

Will you still love me when I got nothing but my aching soul?/ Czy nadal

 będziesz mnie kochał, gdy nie będę miała niczego prócz udręczonej 

duszy?

I know you will, / Wiem, że będziesz,

I know you will, /Wiem, że będziesz,

I know that you will /Wiem, że będziesz,

Will you still love me when I'm no longer beautiful?/ Czy nadal będziesz

 mnie kochał, kiedy nie będę już piękna?





Dear lord when I get to heaven./ Panie, kiedy dostanę się do nieba.

Please let me bring my man./ Pozwól mi wziąć ze sobą mojego faceta.

When he comes tell me that you let him in./ Kiedy on przyjdzie, powiedz 

mi, że go wpuścisz.

Father tell me if you can./ Ojcze, powiedz mi, czy możesz to zrobić.




Oh that grace, oh that body./ Och, ten wdzięk! Och, to ciało...

Oh that face makes me wanna party./ Och, ta twarz sprawia, że chcę się

 bawić.

He's my sun, he makes me shine like diamonds./ On jest moim słońcem,

 on sprawia, że błyszczę jak diamenty!




Will you still love me when I'm no longer young and beautiful?/ Czy 

nadal będziesz mnie kochał, kiedy nie będę już młoda i piękna?

Will you still love me when I got nothing but my aching soul?/ Czy nadal 

będziesz mnie kochał, gdy nie będę miała niczego prócz udręczonej 

duszy?

I know you will, / Wiem, że będziesz,

I know you will, /Wiem, że będziesz,

I know that you will /Wiem, że będziesz,

Will you still love me when I'm no longer beautiful?/ Czy nadal będziesz

mnie kochał, kiedy nie będę już piękna?

Will you still love me when I'm no longer beautiful?/ Czy nadal będziesz 

mnie kochał, kiedy nie będę już piękna?

Will you still love me when I'm not young and beautiful?/  Czy nadal 

będziesz mnie kochał, kiedy nie będę już młoda i piękna?




Po skończonej piosence ukłoniła się i zeszła za sceny, gdzie zaraz czekał na nią Harry.

-Cześć Lio.- przywitał się swoim zachrypniętym głosem.

-Cześć Harry.- odpowiedziała.- Co tu robisz?- dodała po chwili.

-Porywam Cię.- powiedział tajemniczo i złapał Lię za rękę i wyprowadził ją na zewnątrz budynku.

-Ej, Harry co ty robisz?- spytała zaskoczona Nathalie.

-Niespodzianka.

-Nienawidzę niespodzianek.

-To mam nadzieję, że tą polubisz.- odpowiedział.

-Ja nigdzie nie idę.-zaprotestowała.

-Jedziesz.

-Nie, ja nigdzie nie jadę.

-Ufasz mi?- spytał odwracając się do niej tak, aby spojrzała mu w oczy. To był chwyt poniżej pasa. Uwielbiała patrzyć w jego zielone tęczówki. Tym razem też tak było. Zatonęła.

-Ufam.- odpowiedziała jakby była w amoku, a jego oczy jeszcze bardziej się zaświeciły. 

-To dobrze, bo ja tobie też. A teraz chodź.- odpowiedział z uśmiechem.

-Ten jeden raz.

-A ja mam nadzieję, że po dzisiejszym wieczorze będzie więcej takich niespodzianek.- dodał.

-Ale o czym ty mówisz?- spytała zdezorientowana.

-Wszystko w swoim czasie moja droga.- powiedział i na tym skończyła się już ich wymiana zdań. Jechali w ciszy przez około 20 minut, kiedy to samochód zatrzymał się po jakimś wieżowcem  a Harry wysiadł z auta i poszedł otworzyć drzwi swojej towarzyszce. 

-Proszę bardzo moja księżniczko.

-Dziękuję mój księciu.- zaśmiała się.

-Ślicznie wyglądasz.

-Dziękuję, ty też niczego sobie.- wyszczerzyła się.-Co my tu robimy?

-Zobaczysz.

-Ależ dzisiaj tajemniczy.- skomentowała.

-Ja tylko dzisiaj, a ty zawsze.

-Ja? No coś ty.

-Dobrze, chodź już.- powiedział i ruszyli w stronę budynku. Weszli do windy, a Styles nacisnął przycisk wskazujący ostatnie piętro. Jechali w ciszy. Lia patrzyła się pusto w przestrzeń przed sobą, a Harry patrzył się natomiast na Lię. Gdy wysiedli z windy Harry zawiązał Lii oczy skrawkiem czarnego materiału, trochę protestowała, ale w końcu się poddała.

-Harry, czy ty na serio oszalałeś? Jak ja mam wejść po tych schodach z zawiązanymi oczami i jeszcze na takim wysokim obcasie. Chcesz mnie dzisiaj zabić, dobrze rozumiem? 


-Ależ skąd- zaprotestował.- Zaniosę Cię,


-Co? Nie. To ja się jednak jakoś tam wdrapię.


-Nie ma mowy. Nie marudź.


-Ale...


-Powiedziałam, że cię zaniosę to tak zrobię.- przerwał jej Styles podnosząc ją i wchodząc z nią po schodach.


-Ale jesteś leciutka.- dodał.


-To mam zrozumieć jako komplement?- zaśmiała się,


-No oczywiście.- odpowiedział stawiając ją na podłodze.- Jesteśmy.


-Mogę już zdjąć tą opaskę?-spytała.


-Nie, jeszcze chwila.- powiedział i ujął jej dłoń w swoją dłoń i podprowadził kawałek do przodu.- No, teraz ci mogą odsłonić oczy. Gotowa?


-No pewnie, odkąd mi ją tylko założyłeś.- zaśmiała się, a on zdjął jej opaskę.


-Wow! Pięknie...- zachwycała się cudownym widokiem na panoramę Londynu i prześlicznie przygotowany piknik.


-Wiedziałem, że Ci się spodoba.


-Och, a dla kogo to przygotowałeś? Ta osoba musi być naprawdę wyjątkowa, bo naprawdę dużo wysiłku musiałeś włożyć, aby przygotować coś tak pięknego.


-Żebyś wiedziała, że jest wyjątkowa.


-Zakochałeś się.- stwierdziła, doskonale ukrywając swój smutek.- Jak się nazywa twoja wybranka?


-Lia Willimason.


-Aha.- przytaknęła cicho i smutnie- Ej, zaraz, zaraz to ja się tak nazywam.-powiedziała zdziwiona.


-Tak, ty się tak nazywasz.-potwierdził.


-Czyli... czyli, że ty mnie....


-Tak, Lia ja cię kocham.- powiedział patrząc jej prosto w oczy, po czym ją pocałował, a ona odwzajemniła pocałunek.Ta magiczna chwila trwała naprawdę dłuuugooo, ale przerwała ją Nathalie.


-Zrozumiem, jak nie odwzajemniasz moich uczuć. Naprawdę.- dodał smutno Harry.


-Nie, nie. To nie o to chodzi. Jesteś tego pewny?


-Ale czego?


-Tego, że mnie kochasz.


-Oczywiście! Nigdy nie byłem bardziej niczego pewny. Jesteś tą jedyną.- powiedział patrząc jej prosto w oczy, które miały niesamowitą barwę. Jej czarne jak smoła tęczówki teraz błyszczały od światła Księżyca oraz od radości, szczęścia i miłości....


-Ja... ja też Cię kocham Harry.- powiedziała będąc pewna tego w 100%, nawet w 1000%. Wiedziała, że to z nim chciała się zestarzeć, jeżeli tylko choroba jej na to pozwoli.


-To dobrze.- powiedział, po czym znów ją pocałował biorąc na ręce i kręcąc się z nią w kółko. Po jakiś 20 minutach rozkoszowania się sobą usiedli na kocu. Harry położył się na plechach, a Lia oparła głowę o jego klatkę piersiową.


-Słyszysz?- zapytał.


-Co?


-Moje serce, które bije tylko dla ciebie.


-Tak.- odpowiedziała wtulając się mocniej w niego. On objął ją ramieniem i razem patrzyli w gwiazdy. 




-Patrz!Spadająca gwiazda- krzyknęła Lia, wskazując na niebo- Pomyśl życzenie.

-Nie muszę.

-Czego?

-Przecież stoisz obok.

-Oj, Styles, Styles. Chyba minąłeś się z powołaniem. Zamiast dawać koncerty powinieneś pisać poezję miłosną.- zaśmiałam się a on ze mną.

-Mógłbym tak tkwić wieczność.

-Ja też, ale niestety tak nie możemy.

-Dlaczego?

-Bo wieczność jest bardzo długa, a ty tyle ze mną nie wytrzymasz.

-Wytrzymam wieczność, a nawet jeszcze dłużej...

-Uważaj na słowa.

-Uważam, mówię to co czuję.- powiedział przytulając ją mocno i całując, lecz po chwili odchylił głowę i patrząc jej w oczy zapytał:

-To... Lia czy zostaniesz moją dziewczyną?

-A chcesz?- spytała.

-Niczego bardziej nie pragnę.- powiedział a ona wbiła się w jego usta.

-Czyli tak?-spytał niepewny odpowiedzi.

-NO oczywiście głuptasie.- zaśmiała się.- Nie mówię każdemu Kocham Cię. Właściwie to pierwszy raz tak powiedziałam do chłopaka.

-Naprawdę?- spytał zaskoczony.

-Naprawdę. Dla mnie słowa są bardzo ważne. Niczego nie rzucam na wiatr. Jak coś mówię to mówię szczerze i jestem tego pewna. Czasem słowa ranią bardziej niż czyny. 

-Uwielbiam Cię.

-Ja ciebie też.- powiedziała, a później Harry zaczął delikatnie muskać jej usta. Po chwili odchylił głowę i powiedział:

-Ja będę.

-Co będziesz?- spytała zaskoczona Lia.

-Będę kochać Cię zawsze.- odpowiedział, a po chwili zaczął śpiewać.- Will you still love me when I'm no longer young and beautiful?/ Czy 

nadal będziesz mnie kochał, kiedy nie będę już młoda i piękna?

Will you still love me when I got nothing but my aching soul?/ Czy nadal 

będziesz mnie kochał, gdy nie będę miała niczego prócz udręczonej 

duszy?

I know you will, / Wiem, że będziesz,

I know you will, /Wiem, że będziesz,

I know that you will /Wiem, że będziesz,

Will you still love me when I'm no longer beautiful?/ Czy nadal będziesz

mnie kochał, kiedy nie będę już piękna?


-Ja też.- wyszeptała cicho Nathalie smutnym głosem. Nie wiedziała czy w ogóle będzie mogła się zestarzeć. Teraz tak bardzo bała się śmierci i rozstania z Harrym....

-Kochanie?- zaczął Hazza.

-Hmmm?

-Zbieramy się już? Jest już druga w nocy?

-Druga? To chodźmy.

-To zbieraj się.- wstał i podał jej rękę, a potem razem ruszyli ku wyjściu. Harry odwiózł Lię do domu i odprowadził pod same drzwi czule się z nią żegnając.

-Do zobaczenie mój skarbie.-pożegnał się.

-Pa.- odpowiedziała i zniknęła za drzwiami mieszkania a Harry pojechał do swojego domu.


*perspektywa Harry'ego*

Odwiozłem swojego skarba i sam wróciłem do domu. Jak ja ją kocham. Cieszę się, że ona odwzajemnia moje uczucia. Wiem, że to ta jedyna. Nie mogę jej teraz stracić. nie mogę.

Wszedłem do domu i od razu na "dzień dobry" zostałem zasypany masą pytań od chłopaków.

-Coś ty taki wesolutki?- spytał Lou.

-Bo tak.

-Gdzie tak długo byłeś? Jutro mamy wywiad o 9.- zrzędził Liam.

-Byłem z...

-Harry się zakochał.- wykrzyczał Niall.

-Kto to jest? Czarna kocica czy ponętna blondynka? Czy może ruda lisica?- zaśmiał się Zayn, a z nim reszta chłopaków.

-Nie, nie i jeszcze raz nie! Nie trafiłeś. Ale powiem wam, że ja znacie.

-Znamy? No to teraz musisz nam powiedzieć.- błagał Louis.

-Nie!-zaprotestowałem

-Proszę.- odezwał się Niall robiąc minę kota ze Shreka. 

-No dobra.

-Więc...?

-Lia.

-Lia? Ta słodka szatynka o ciemnych oczach i zniewalającym uśmiechu z fajnym charakterkiem, która chodzi na warsztaty taneczne?- zapytał Lou.

-Tak, to ona.

-Uuu, niezła sztuka.- podsumował Zayn.

-Ty masz swoją Rose, a od mojej Lii się odwal!

-Twojej? Już zadziałałeś?

-Ja ją kocham.- powiedziałem i ruszyłem pędem na górę. Miałem dość ciągłych pytań chłopaków. Niech oni zajmą się sobą, a nie wtrącają się w moje prywatne sprawy.


C.D.N.




Witajcie kochani!

Mamy rozdział 14 i pierwszą parę: Harry+ Nathalie.

Ah, w następnych rozdziałach połączę kogoś znowu (dawno nie było Patricii i Nialla, co wy na to)

Jak się wam podoba?

Pozdrawiam

Dija;)


Mój tt: https://twitter.com/Dija_comeon