Uwaga!
Ten rozdział dedykuję Lauren laur, która komentuje moje rozdziały. Jestem Ci niesamowicie wdzięczna. Dzięki! Jesteś wielka.
Ps. Pozostałe rozdziały też będę dedykować pewnym osobą, które tu są ze mną. Na pewno będziecie docenione.
Błagam, przeczytajcie notkę pod rozdziałem. To bardzo ważne.
Rozdział 16
Bo przecież, nie można żyć bez powietrza...
Ten rozdział dedykuję Lauren laur, która komentuje moje rozdziały. Jestem Ci niesamowicie wdzięczna. Dzięki! Jesteś wielka.
Ps. Pozostałe rozdziały też będę dedykować pewnym osobą, które tu są ze mną. Na pewno będziecie docenione.
Błagam, przeczytajcie notkę pod rozdziałem. To bardzo ważne.
Rozdział 16
Bo przecież, nie można żyć bez powietrza...
*Londyn*
*9 lipiec 2012*
*perspektywa Harrego*
Obudziłem się koło 7.00 i pierwsze co ujrzałem była moja dziewczyna. Nathalie leżała wtulona mocno we mnie z uśmiechem na twarzy. Pogrążona w śnie wyglądała uroczo. Mój skarb. Postanowiłem jej nie budzić i zrobić niespodziankę- śniadanie do łóżka. W tym celu wygramoliłem się z jej uścisku i udałem się do kuchni. Otworzyłem lodówkę, a tam nic. Pustka. Jak można nie mieć nic do jedzenia? No jak się pytam? Szybko ubrałem się i popędziłem do najbliższego sklepu. Zrobiłem dość duże zakupy i popędziłem z powrotem do jej mieszkania. Gdy wszedłem Lia jeszcze spała, więc po cichu udałem się do kuchni przygotować śniadanko. Postanowiłem usmażyć jajecznicę i zrobić herbatę. Po około 10 minutach, gdy wszystko było już gotowe poszedłem do salonu z jedzeniem na tacy. Usiadłem na kanapie obok słodko śpiącej Lii i delikatnymi pocałunkami zacząłem ją budzić. W miejscach gdzie przed chwilą znajdowały się moje wargi, ona się dotykała i drapała ciągle śpiąc. W końcu kucnąłem tak, że moja twarz była na przeciwko jej twarzy i złożyłem na jej ustach krótki pocałunek. Myśląc chyba, że to jakiś owad zaczęła go odganiać rękoma, a ja zacząłem się z niej śmiać. Dopiero wtedy otworzyła oczy i gdy uświadomiła sobie co robiła zaczęła się śmiać. Po chwili przestała się śmiać, zbliżyła się do mnie i złożyła na moich ustach delikatny pocałunek. Oddałem go, uśmiechając się przy tym. Po chwili odsunąłem się i podałem jej tacę z jedzeniem. Ucieszyła się. W jej oczach dostrzegłem radość, zaskoczenie, ale także miłość. Takie małe niebieskie iskierki.
-Proszę, kochanie. To dla Ciebie. Smacznego.- powiedziałem podając jej tacę.
-Och, dziękuję. Ale jak ty to zrobiłeś? Przecież ja nie mam nic w lodówce.- spytała zaskoczona.
-Zrobiłem zakupy.
-O! Kochany jesteś!- powiedziała i mocno mnie przytuliła, dając buziaka w policzek.
-No wiem. Cudowny jestem.- zaśmiałem się, a ona szturchnęła mnie w ramię.
-Nie pochlebiaj sobie.- dodała moja ukochana.
-Nie pochlebiam. A po za tym, co ty kochanie w ogóle jesz?
-Jedzenie?- zapytała bardziej retorycznie.
-Jedzenie? Przecież w lodówce nie było nic.
-Wczoraj jeszcze tak.
-Wczoraj? A co by było, gdybym nie zrobił zakupów?
-Zagłodziłabym się, wiesz?- spytała sarkastycznie.
-No wiem właśnie, dlatego masz to i wcinaj. W trybie natychmiastowym!- rozkazałem pokazująć na talerz.
-Dobra, dobra. Ale sama tego wszystkiego nie zjem.
-Zjesz.- stwierdziłem, po czym wziąłem do ręki łyżkę i zacząłem ją karmić. Poszło łatwo, bo cały czas śmiała się z moich min i poczynań, przy czym otwierała buzię, a samolot z jedzeniem wlatywał do środka. Jednak nie obyło się bez kilku katastrof. W wyniki, których byliśmy cali w jajecznicy, bo moja kochana nie przeżyje, gdy komuś nie odda. Po trzydziestominutowym jedzeniu śniadania poszedłem się oczyścić z resztek jedzenia i pojechałem do domu, bo o 10 mam wywiad, czyli za półtorej godziny. Czule pożegnałem się z Lią i odjechałem taksówką. Byliśmy umówieni o 18 w klubie Mix, godzinę przed jej występem.
-Proszę, kochanie. To dla Ciebie. Smacznego.- powiedziałem podając jej tacę.
-Och, dziękuję. Ale jak ty to zrobiłeś? Przecież ja nie mam nic w lodówce.- spytała zaskoczona.
-Zrobiłem zakupy.
-O! Kochany jesteś!- powiedziała i mocno mnie przytuliła, dając buziaka w policzek.
-No wiem. Cudowny jestem.- zaśmiałem się, a ona szturchnęła mnie w ramię.
-Nie pochlebiaj sobie.- dodała moja ukochana.
-Nie pochlebiam. A po za tym, co ty kochanie w ogóle jesz?
-Jedzenie?- zapytała bardziej retorycznie.
-Jedzenie? Przecież w lodówce nie było nic.
-Wczoraj jeszcze tak.
-Wczoraj? A co by było, gdybym nie zrobił zakupów?
-Zagłodziłabym się, wiesz?- spytała sarkastycznie.
-No wiem właśnie, dlatego masz to i wcinaj. W trybie natychmiastowym!- rozkazałem pokazująć na talerz.
-Dobra, dobra. Ale sama tego wszystkiego nie zjem.
-Zjesz.- stwierdziłem, po czym wziąłem do ręki łyżkę i zacząłem ją karmić. Poszło łatwo, bo cały czas śmiała się z moich min i poczynań, przy czym otwierała buzię, a samolot z jedzeniem wlatywał do środka. Jednak nie obyło się bez kilku katastrof. W wyniki, których byliśmy cali w jajecznicy, bo moja kochana nie przeżyje, gdy komuś nie odda. Po trzydziestominutowym jedzeniu śniadania poszedłem się oczyścić z resztek jedzenia i pojechałem do domu, bo o 10 mam wywiad, czyli za półtorej godziny. Czule pożegnałem się z Lią i odjechałem taksówką. Byliśmy umówieni o 18 w klubie Mix, godzinę przed jej występem.
*Londyn*
*9 lipiec 2012*
*perspektywa Lii*
Gdy Harry pojechał, poczłapałam do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Umyłam włosy, obmyłam się z resztek smacznej jajecznicy, po czym wyszłam z kabiny i owinięta puszysty ręcznik popędziłam poszukać jakichś ubrań. Otworzyłam szafę i zaczęłam grzebać w mojej garderobie. Po chwili wyciągnęłam spodnie i szarą koszulkę.
Ubrałam się w ten zestaw i postanowiłam ogarnąć trochę mieszkanie. Włączyłam muzykę w TV i w rytm muzyki zaczęłam chodzić po mieszkaniu sprzątając. Po godzinnej "pracy" przy relaksujących piosenkach udałam się do salonu, aby obejrzeć wywiad z chłopakami w telewizji. Włączyłam odpowiedni kanał i po kilku reklamach zaczął się program.
-Witajcie! Dzisiaj w studio gościmy słynny boysband. Przed wami One Direction!- zapowiedziała ich jakaś po 40 prezenterka, a po chwili wbiegli kolejno Niall, Louis, Zayn, Liam i mój Harry. Na początku dostawali chłopcy kilka pytań dotyczących ich nowej płyty, koncertów itp. Szczerze mówiąc to dużo się dowiedziałam. Wcześniej nie wiedziałam kompletnie nic. Nawet Harry mi mało o tym opowiadał. Pamiętam, że jak się poznaliśmy wspominałam coś o sławie, a on nic nie powiedział. Hahha.
*retrospekcja*
*perspektywa Lii*
Gdy Harry pojechał, poczłapałam do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Umyłam włosy, obmyłam się z resztek smacznej jajecznicy, po czym wyszłam z kabiny i owinięta puszysty ręcznik popędziłam poszukać jakichś ubrań. Otworzyłam szafę i zaczęłam grzebać w mojej garderobie. Po chwili wyciągnęłam spodnie i szarą koszulkę.
Ubrałam się w ten zestaw i postanowiłam ogarnąć trochę mieszkanie. Włączyłam muzykę w TV i w rytm muzyki zaczęłam chodzić po mieszkaniu sprzątając. Po godzinnej "pracy" przy relaksujących piosenkach udałam się do salonu, aby obejrzeć wywiad z chłopakami w telewizji. Włączyłam odpowiedni kanał i po kilku reklamach zaczął się program.
-Witajcie! Dzisiaj w studio gościmy słynny boysband. Przed wami One Direction!- zapowiedziała ich jakaś po 40 prezenterka, a po chwili wbiegli kolejno Niall, Louis, Zayn, Liam i mój Harry. Na początku dostawali chłopcy kilka pytań dotyczących ich nowej płyty, koncertów itp. Szczerze mówiąc to dużo się dowiedziałam. Wcześniej nie wiedziałam kompletnie nic. Nawet Harry mi mało o tym opowiadał. Pamiętam, że jak się poznaliśmy wspominałam coś o sławie, a on nic nie powiedział. Hahha.
*retrospekcja*
- Tak. Tańczę, z resztą jak widziałeś w klubie.
-A no takk. Nie poznałem cię teraz. Sorry.
- Spoko nic się nie stało. Przecież nie jestem sławna i ty chyba też nie...
- No tak właściwie to..... Nie ważne. Teraz twoja kolej.
- Czym się interesujesz?
- Muzyką, piłką nożną, samochodami i chyba tyle. A ty?
- Tańcem, no trochę muzyką, motorami, piłką nożną też.
- Na serio? A zakupy?
- Szczerze?- zapytałam, na co kiwnął potakująco głową.
- Nienawidzę zakupów. To dla mnie męczarnia.
- Boże... Znalazłem swój ideał...- powiedział podnosząc głową ku niebu.
-Głupek.- powiedziałam przez śmiech, na co wystawił mi język.
- Ty się śmiejesz, a ja mówię całkiem serio.- powiedział z całkiem poważną miną.
- Głupek, zdania nie zmieniłam.
*koniec retrospekcji*
Skończyłam wspominać i wróciłam do oglądania wywiadu. Teraz padły pytania o związki chłopców.
-Niall, nadal jesteś wolny?
-Nie, nie jestem wolny. Mam dziewczynę, Patricię.
-O! Brawo. Widzę, że e twym życiu Niall zaszły małe zmiany.- podtrzymywała temat prezenterka.
-Nie takie małe, baardzo ją kocham.- sprostował Horan. Następnie prowadząca zapytała o związki Zayna, Louisa i Liama, a na końcu przeszła do Harrego.
-Harry, musisz się nam z czegoś wytłumaczyć. Spójrzmy na zdjęcie.- powiedziała, a na wielkim ekranie pojawiło się nasze wspólne zdjęcie, na którym z Hazzą się całujemy.
-Więc Harry, co to za dziewczyna?
-Moja dziewczyna. - odpowiedział szczerząc się.
-O! Widzę, że ktoś skradł serce największemu flirciarzowi z zespołu.- zaśmiała się prezenterka.
-Tak, to cudowna dziewczyna i najbardziej w świecie ją kocham.- dodał Misiek.
-W takim razie gratuluję i życzę Wam szczęścia.
-Dziękujemy.
-Jeżeli się nie mylę to z twoją dziewczyną ostatnio w The Times pojawił się artykuł?- podtrzymywała temat kobieta.
-Tak, Nathalie jest tancerką. - dodał Harry, a później przeszli do kolejnego tematu, jakim była ich trasa koncertowa. Misiek mi coś o niej wspominał, ale nie mówił dokładnie kiedy jest. A tu jak się okazało zaczyna się ona za tydzień, a trwa miesiąc.
Gdy wywiad z chłopkami się skończył postanowiłam zaczerpnąć trochę więcej informacji o ich zespole, karierze itp. Dodatkowo dowiedzieć się, jak żyło się mojemu bratu, gdy ja byłam w domu dziecka. W tym celu włączyłam laptopa i szybko wystukałam na klawiaturze One Direction. Było aż około
887, 000, 000 wyników. Zaczęłam przeglądać po kolei wszystkie strony, uważnie czytając i analizując każdą wiadomość. Dowiedziałam się, że zajęli oni 3 miejsce w VII brytyjskiej edycji X- Factora, po czym podpisali kontrakt z wytwórnią Syco Music. Już wiem, do jakiego programu poszedł mój brat. Szczerze gratuluję im sukcesów. Mają ogromny talent, wszyscy. Jestem z nich dumna. Poczytałam jeszcze trochę o nich i posłuchałam ich piosenek. Gdy skończyłam "śledztwo" o 1D, zajrzałam na fb i tt, po czym wyłączyłam laptopa i udałam się do kuchni, by przyrządzić sobie jakiś obiad, bo zbliżała się już godzina 13. Otworzyłam lodówkę i dostałam szoku. Była pełniutka. Harry kupił mi chyba wszystkie możliwe artykuły spożywcze. Jaki on kochany. Zrobiłam sobie dwie kanapki z serem, które pochłonęłam w szybkim tempie. Posprzątałam po posiłku i po krótkim namyśle postanowiłam, że upichcę coś. W prawdzie nie umiałam gotować, ale za to jako tako wychodziło mi pieczenie różnego rodzaju smakołyków. Dziś postawiłam na babeczki. Wyjęłam potrzebne składniki i zaczęłam przygotowywać ciasto. Po kilku minutach babeczki piekły się już w piekarniku, odziane w foliowe foremki. Gdy one doprowadzały się do stanu spożycia, ja wzięłam się za przygotowywanie mas, które będą zdobić wierzch moich smakołyków. Po 10 minutach polewy były gotowe i czekałam tylko na babeczki, które powinny być gotowe za 15 minut. W tym czasie ogarnęłam trochę w kuchni, a gdy skończyłam wyjęłam wypieki i ładnie udekorowałam. Bomba kaloryczna, pomyślałam. Ale na sam widok tych babeczek, aż ślinka cieknie. Na początek zjadłam 3, a resztę zostawiłam na później. Było ich dużo, około 40 więc postanowiłam podzielić się nimi z chłopakami, Mo i Cią. Co będę się sama tuczyć.
Posprzątałam do końca w kuchni i poszłam na balkon zapalić. Staram się ograniczyć palenie, ale jak nałóg to nałóg- długo się nie wytrzyma. Sięgnęłam po paczkę niebieskich Nevad i wyjęłam z niej jedną fajkę. Szybko ją wypaliłam. Później wzięłam drugą. Kocham ten smak. Zaciągałam się długo, po czym wypuszczałam wolno dym, robiąc kółka. Uwielbiam zapach dymu papierosowego. Posiedziałam jeszcze na balkonie pół godziny, wypalając przy tym w sumie 3 papierosy i obserwując dokładnie okolicę. Było tu cicho, co jak dla mnie było na plus.
Weszłam do środka, spojrzałam na zegarek, który wskazywał 16:30 i stwierdziłam, że powinnam się już szykować. Miałam 1,5 godziny do spotkania z Harrym. Otworzyłam szafę i powoli zaczęłam przeglądać wszystkie moje ciuchy. Chciałam wybrać jakąś ładną sukienkę, ale w ostateczności zdecydowałam się na spodenki z czerwonym topem. Dobrałam do tego buty i kilka dodatków, a później się w to ubrałam.
Posprzątałam do końca w kuchni i poszłam na balkon zapalić. Staram się ograniczyć palenie, ale jak nałóg to nałóg- długo się nie wytrzyma. Sięgnęłam po paczkę niebieskich Nevad i wyjęłam z niej jedną fajkę. Szybko ją wypaliłam. Później wzięłam drugą. Kocham ten smak. Zaciągałam się długo, po czym wypuszczałam wolno dym, robiąc kółka. Uwielbiam zapach dymu papierosowego. Posiedziałam jeszcze na balkonie pół godziny, wypalając przy tym w sumie 3 papierosy i obserwując dokładnie okolicę. Było tu cicho, co jak dla mnie było na plus.
Weszłam do środka, spojrzałam na zegarek, który wskazywał 16:30 i stwierdziłam, że powinnam się już szykować. Miałam 1,5 godziny do spotkania z Harrym. Otworzyłam szafę i powoli zaczęłam przeglądać wszystkie moje ciuchy. Chciałam wybrać jakąś ładną sukienkę, ale w ostateczności zdecydowałam się na spodenki z czerwonym topem. Dobrałam do tego buty i kilka dodatków, a później się w to ubrałam.
Zrobiłam jeszcze lekki makijaż, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Gdy wybiła 17.30 zamówioną wcześniej taksówką pojechałam do klubu, gdzie dotarłam spóźniona piętnaście minut. Szybkim krokiem weszłam do środka i podeszłam od razu do mojego Miśka, który siedział przy barze i popijał sok.
-Cześć, skarbie.- przywitałam się.
-Hej.- odpowiedział namiętnie całując mnie w usta.
-Co tam?- spytałam.
-Myślałem, że już nie przyjdziesz.
-Były korki, wybacz.- wytłumaczyłam się.
-No nie wiem, nie wiem. Jak ładnie przeprosisz.- zaśmiał się, a ja zaczęłam składać na jego policzkach delikatne całusy, przy okazji robiąc mu malinkę na szyi oraz przytulałam go.
-Przepraszam.- wyszeptałam cicho tuż przy jego wargach.
-Och, nie mógłbym nie przyjąć takich przeprosin.- zaśmiał się, całując mnie w usta.
-Wiem przecież.- powiedziałam śmiejąc się. Pogadaliśmy jeszcze chwilę, po czym czmychnęłam na scenę.
-Witajcie kochani! Zaczynamy.- przywitałam się, a "widownia" odpowiedziała mi brawami. Zaśpiewałam pierwszą piosenkę- What the Hell. Później drugą- Rabiosa, przy okazji tańcząc do niej. Na końcu zaśpiewałam Umbrella.
Włącz:
Po skończonym występie zeszłam ze sceny i udałam się do Miśka, z którym po chwili wyszłam z klubu. Tego wieczora postanowił pokazać mi London Eye. Udaliśmy się tam spacerem. Szliśmy wtuleni w siebie przez park, gdzie po raz pierwszy pokazał mi Hazza. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, a Harry wymyślał cudowne plany na przyszłość. Zaplanował nasz ślub i wesele. Cała ceremonia miała odbyć się na plaży, przy zachodzie słońca. Oraz podróż poślubną, na którą wybierzemy się na wyspę Bora bora. Powiedział, że nasza córka będzie nazywać się Darcy i będzie tak samo piękna jak ja. Że kiedyś kupimy ogromny dom z basenem, gdzie będziemy mieszkać całą rodzinką- my, nasze dzieci, pies i kot. Że będziemy dużo podróżować i zwiedzać. Obiecał, że zawsze będziemy razem i będziemy szczęśliwi. Wierzyłam mu. W tamtym momencie nie przejmowałam się chorobą, tylko cieszyłam się chwilą i głośno śmiałam się z jego pomysłów. Po długim spacerze wreszcie dotarliśmy do wyznaczonego wcześniej miejsca i wsiedliśmy do kopuły. Stanęliśmy wtuleni w siebie przy szybie i rozkoszowaliśmy się cudnym widokiem. Londyn z góry był naprawdę cudowny, do tego w nocy... ach... bajka.
-Harry?- odezwałam się cicho.
-Hmm?- spytał odwracając mnie tak, byśmy spojrzeli sobie prosto w oczy.
-Kocham Cię i nigdy nie przestanę. Pamiętaj, choćby nie byłoby mnie przy tobie, gdybym odeszła to pamiętaj, że na świecie istniała osoba, która kochała Cię nad życie. Ale nie pamiętaj jej twarzy, zachowania. Zapomnij ją, ale nie zapomnij, że byłeś dla niej wszystkim.- powiedziałam, czując jak łzy napływają mi do oczu.
-Ej, głuptasie. Nie wygaduj takich bzdur. Zawsze będziemy razem. Słyszysz?- uspokajał mnie, w jego oczach widziałam troskę i miłość. Nie mogę do stracić, nie mogę umrzeć.
-Harry!- popatrzyłam na niego stanowczo- Harry, obiecaj. Proszę.-zażądałam.
-Ale my...
-Obiecaj.- powiedziałam ostro.
-Dobrze, obiecuję. Kochanie, tylko nie płacz. Dobrze? Wszystko jest okey.- pocieszał mnie, wycierając słone łzy spływające po moim bladym policzku. Pokiwałam tylko głową i mocno się w niego wtuliłam. On objął mnie ramionami i kołysał się lekko na boki. Czułam się przy nim bezpieczna. Wiedziałam, że w jego ramionach nic mnie nie grozi. Że jesteśmy jednością, którą trudno rozdzielić.
-Skarbie, a co Cię tak naszło na takie obietnice?- spytał odchylając się tak, by spojrzeć mi w oczy.
-Bo Cię kocham.
-Ja ciebie też, najmocniej na świecie.Jesteś moja na zawsze.- dodał.
-No właśnie.- wyszeptałam pod nosem.
-Co "no właśnie"?- spytał.
-Bo przecież, nigdy nie można być pewnym, że ma się kogoś na zawsze, tylko dla siebie i na wyłączność. Bo można stracić ukochaną osobę w ciągu sekundy i nie zdążyć powiedzieć jej jak jest dla nas ważna, jak jest nam potrzebna, że bez niej nie potrafimy żyć. Jak się ją kochało, kocha i będzie kochać dalej. Nawet nie zdążysz się odwrócić, a jej już nie będzie, przepadnie, zniknie, odpłynie i nie wróci. Czas się skończy a ty nagle zostaniesz sam i zrozumiesz, że to ona była sensem twojego życia, twoim życiem i powietrzem. Że to dzięki niej nauczyłeś się kochać, żyć, cieszyć chwilą i nie myśleć o przeszłości. Wiesz, człowiek zbyt późno pojmuje o co warto walczyć. Co jest warte jego uwagi i poświęcenia. Dopiero, gdy to straci, uświadamia sobie, że jest to dla niego cholernie ważne i nie może bez tego żyć. Bo przecież, nie można żyć bez powietrza.-wydusiłam. Harry patrzył na mnie oczami pełnymi zrozumienia, zaskoczenia i w pewnym sensie zdezorientowania. Nie mógł zrozumieć moich słów w pełni, bo nie wie, że jestem poważnie chora i tak naprawdę jutro może mnie nie być.
-Rozumiem.- skomentował moją wypowiedź, a następnie mocno przytulił mnie do siebie i zaczął całować w skroń. Później wróciliśmy do swoich domów. Harry odprowadził mnie do samego mieszkania, gdzie jeszcze ugościłam do ciepłą herbatą, bo trochę zmarzliśmy, mimo że było lato, noce były chłodne. Po godzinie pojechał do siebie, a ja po wzięciu gorącej kąpieli udałam cię do krainy Morfeusza... Śniąc o raju, o Harrym.
Witam was skarby moje! Tak, to ja. Zawitałam z kolejnym rozdziałem- 16! Jak się wam podoba? Proszę o komentarze. Mam do załatwienia kilka spraw, więc po kolei:
1. Przewiduję jeszcze około 6 rozdziałów + epilog. Ewentualnie liczba rozdziałów może powiększyć się od 1 do 2.
2. Dziękuję wam za tak dużą liczbę wyświetleń, jak dla mnie. Prawie 2,400 osób odwiedziło mojego bloga. Stokrotne dzięki.
3. Chciałabym wiedzieć jakie chcecie zakończenie tej historii: dramatyczne i smutne czy może happy end? Odpowiedzi proszę w komentarzach.
4. Jestem smutna. Rozdział 15 wyświetlony był 43 razy, a pojawiło się tylko 5 komentarzy z od was z oceną rozdziału. Szkoda, że tak mało. Nie wiem ile was tu jest, skoro tak mało osób komentuje. Wystarczy naprawdę bardzo krótki komentarz, nawet kropka, czy cokolwiek. Chcę po prostu byście zostawili jakiś ślad po sobie. Bo już sama nie wiem, czy dalej opłaca się prowadzić bloga? To ważne.
Pozdrawiam
Dija;)
Czytasz= Komentujesz